Głos Poszkodowanych - strona główna
Strona Główna | KONTAKT | Cookies | Forum  
Szukaj w portalu
Cała fraza:
Statystyki portalu
14858448 wizyt od
2006-08-23
 

 
2 użytkowników on-line
 

 
najwięcej 405 użytkowników on-line było 2013-06-25
 

 
artykułów: 227
ostatnio dodany
Ostatnio na Forum
autor: tomi102
komornik
 

 
witam czy takie sformułowanie bedzie dobre juz roznych pism probowalem gdzie przedstawiam swoją sytuacje prosze o pomoc co mam robic nie mam pieniedzy zeby chodzic po prawnikach zeby [...]
więcej »
 

 
Załóż konto na forum
Zaloguj się
Filmy
STOWARZYSZENIE W PROGRAMIE SPRAWA DLA REPORTERA
INNE FILMY
T E M A T Y
TEMATYKA PORTALU

ZAPRASZAMY DO OBEJRZENIA NASZEGO SERWISU.

więcej »
Logowanie
Login:
Hasło:
PRZYJACIELE BANKU IDĄ POD MOST
Ostropolska Grażyna
2009-06-26

Przyjaciele banku idą pod most

Bank przyjazny dla przedsiębiorców", Ponad 100 lat tradycji i zaufania!". Rokitniccy czytają reklamowe hasła na dokumentach, które przysyła im bank i ogarnia ich pusty śmiech.

NOWOŚCI - Dziennik Toruński - Grażyna Ostropolska 26.06.2009

Sokołowo. Malownicza wieś w pobliżu Golubia-Dobrzynia. Lasy, pola, pagórki... Na wpół wypalone gospodarstwo Krystyny i Henryka Rokitnickich w centrum wsi burzy ten sielski widok. Pięć lat temu pożar strawił im stodołę i oborę. Oba budynki ubezpieczyli w PZU na 128 tys zł, ale ten wycenił szkodę na... 24 tys. zł. Bank, który miał cesję na polisie Rokitnickich, nie protestował. Ze spokojem przyjął rażąco niskie odszkodowanie. Miał zastaw na całym majątku dłużnika, w każdej chwili mógł zlecić licytację. Pieniądze od ubezpieczyciela tylko minimalnie zmniejszyły dług pogorzelców w banku. Mieli tu kredyt obrotowy -110 tys. zł. Zaciągnęli go pól roku przed pożarem. Dług mieli spłacać ratami, z hodowli i sprzedaży trzody chlewnej. Nie zdążyli. Pożar zniweczył ich pla­ny. Z dnia na dzień rzutcy przedsię­biorcy stali się bankrutami.

Krystyna Rokitnicka nie zapo­mni nocy z 7 na 8 grudnia 2003 r. Obudził ją straszny huk.

- Wybiegłam na podwórze, zobaczyłam ogień i... nic więcej nie pamiętam. Chyba straciłam przytomność - wspomina. Płomie­nie oszczędziły dom, ale ten już do Rokitnickich nie należy. Przejął go bank i wystawił na licytację. Oszacowany na około 300 tys.zł majątek (dom, 7,46 ha ziemi, budynki gospodarcze z garażami) sprzedano za 130 tys zł. Pod mło­tek poszła też ojcowizna Rokitnic­kich w Węgiersku. Tam 4-hektarowe gospodarstwo z budynkiem mieszkalnym zlicytowano za 62 tys zł. - To połowa ceny, wynikającej z oszacowania rzeczoznawcy - burzą się Rokitniccy. A bank wciąż dolicza im karne odsetki (25 proc) i po kolei wystawia na sprzedaż ich majątek. Końca długu nie widać. Rośnie proporcjonalnie do spłaty.

Wcześniej komornik zlicytował 1,7 ha atrakcyjnie położonej ziemi i przekazał bankowi 47 tys na poczet długu Rokitnickich. - Mieliśmy klien­ta, który dawał za ten grunt 70 tys zł. - mówi pani Krystyna i liczy straty:

- Bank zabrał nam już 263 tys. zł.

Do 239 tys zł uzyskanych z licytacji majątku dodaje 24 tys.zł. odszkodowania za pożar z PZU.

- Bank mógł tę rażąco zaniżoną wy­cenę podważyć, uratować nas przed bankructwem - uważa kobieta. - Wy­starczyło, by zarządzający bankiem podeszli do nas przyjaźnie, z odrobiną zaufania, tak jak się przedstawiają klien­tom w reklamowych hasłach.

Krótko po pożarze Rokitniccy zwrócili się do banku o podpisanie ugody. Prosili o zamianę kredytu na pożyczkę hipoteczną. Chcieli odbudować oborę, powrócić do ho­dowli i po krótkiej karencji spłacić dług w ratach. „ Bez pomocy banku nie jesteśmy wstanie odbudować gospodarstwa - naszego jedynego źródła dochodu. Pożar budynków zachwiał naszą płynność finanso­wą. Nie unikamy odpowiedzialno­ści i z góry dziękujemy za pomoc" - piszą błagalny list. Banku to nie wzrusza, nie zamierza wstrzymy­wać egzekucji ani myśli dochodzić większego odszkodowania od ubezpieczyciela. Spokojnie patrzy, jak Rokitniccy sami wnoszą do Sądu Okręgo­wego w Toruniu pozew przeciw PZU. Doma­gają się zwiększenia wypłaty za szkodę do wysokości ubezpieczenia spalonych w 80 proc. budynków. Dowodzą, że ta, którą wraz z polisą przejął w poczet ich długu bank, została drastycznie zaniżona. Sąd przyznaje im rację. Ustala, że odszkodowanie za pożar winno być zwiększone o 60712 zł.

Tą wygraną krótko się cieszą. Ubezpieczyciel odwołuje się od toruńskiego wyroku do Sądu Apelacyjnego w Gdańsku, a ten oddala roszczenia Rokitnickich. Zauwa­ża, że w związku z cesją polisy ubezpieczeniowej na bank, tylko on miał prawo wystąpić o zwiększenie odszkodowania od ubezpieczyciela.

Uwagę zwraca ten fragment uzasadnienia wyroku: „ Niewątpliwie powód (Rokitniccy – red.) ma interes, żeby bank (...) uzyskał od pozwa­nego ubezpieczyciela jak najwyższe odszkodowanie, bo jest ono przecież zaliczane na poczet kredytu obciąża­jącego powoda". Adwokat Rokitnickich nie ma wątpliwości: - Bank winien był podjąć natych­miast niezbędne działania do uzy­skania pełnego odszkodowania. Jest przecież z racji swojej działalności profesjonali­stą i w obrocie gospodarczym winien się wykazać najwyższą starannością oraz znajomością prawa. Takiej zna­jomości prawa nie można natomiast wymagać od państwa Rokitnickich. Adwokat poradził klientom, by domagali się w sądzie unieważ­nienia bankowego tytułu egzeku­cyjnego i powstrzymania działań komornika. Sąd Rejonowy w Golubiu-Dobrzyniu nie zgodził się na powołanie biegłego z rachunkowo­ści. Uznał wyliczenia Sądu Okręgo­wego w Toruniu za wiarygodne. - Wydany przez sąd rejonowy wyrok skutkuje tym, że bank musi zmniejszyć swoje roszczenia wobec nas o 60712 zł - tłumaczy Rokit­nicka. Z jej obliczeń wynika, że już nie jest bankowi nic winna. Ten jednak prowadzi własne rachunki. Takie, w których naliczone dłużni­kowi karne odsetki znacznie przewyższają wartość kredytu.

W listopadzie bank wyliczył, że Rokitniccy nadal są mu winni pieniądze. Jakie? Nie wiadomo, bo padają różne sumy. - Bankowcy liczą odsetki za dług, którego nie byłoby, gdyby wywalczyli pełne odszkodowanie z naszej polisy ubezpieczeniowej - ubolewa pani Krystyna. Uważa, że nie ma w Pol­sce sprawiedliwości. Kiedyś wiodło im się dobrze: - W spalonej oborze hodowaliśmy rocznie 600 świń - wspomina. Braliśmy prosiaki i po 2-3 miesiącach woziliśmy tuczniki do rzeźni w całej Polsce.

Mieli wtedy swoje 7 tłustych lat. W 2003 r. zaczęły się dla nich lata chude. - Najpierw wszedł podatek VAT, rzeźnie spóźniały się z zapłatą za żywiec, a nasz VAT za skup zwierząt od rolników pożerała skarbówka -pokazuje złego początki. - Gdy dopadł nas pożar, mieliśmy długi i ani grosza oszczędności. Posypała się na nas seria nieszczęść.

W pożarze spłonął ciągnik. Oskarżono nas o wyłudzenie żywca od rolników (przed pożarem prowadziliśmy skup), a o przyczy­nie naszego bankructwa, pożarze i komplikacjach z podatkiem VAT sędzia nie chciał słuchać. Na pierw­szej i jedynej rozprawie uznał, że jesteśmy przestępcami.

Poza długami, Rokitniccy nie mają już nic. Mieszkają w sprze­danym na licytacji gospodarstwie.

- Tylko psa i kota nam nie zlicyto­wano - mówią. - Gdy nowi właści­ciele nas stąd wyrzucą, pójdziemy pod most...

Roman Sklepowicz, prezes Stowarzyszenia Poszkodowanych przez Banki:

- Cesja polisy ubezpieczeniowej przenosi jej prawa na bank i to on powinien być zainteresowany, by ubezpieczony otrzymał godziwe odszkodowanie. Niestety, znana mi praktyka dowodzi, że ilekroć bank zmusza klienta do ubezpieczenia się w konkretnej, współpracującej z nim firmie, to te kooperacyjne więzi dzia­łają przeciw ubezpieczonemu. Bank na zasadzie „kruk krukowi oka nie wykole" godzi się na zaniżoną kwotę odszkodowania, bo i tak ma w ręku bankowy tytuł egzekucyjny do weksla czy zastawionej pod kredyt hipoteki. Nieszczęścia chodzą para­mi: niemoralny bank i nieuczciwy ubezpieczyciel. Płaci najsłabszy, czyli klient.

Dysproporcja sum - 24 tys. zł wypłacone przez ubezpieczyciela i sądowne zwiększenie jej o 300 proc. świadczy nie tyle o błędzie w ocenie majątku Rokitnickich, co o nieuczci­wości tzw. likwidatorów szkód. Każ­dy może się stać ich ofiarą. Trzeba się dobrze zastanowić, z jakim bankiem i ubezpieczycielem podpisuje się umowę, bo ma być ona nie tylko na słoneczne, ale i na deszczowe dni.

Cookies
Cookies

Ten serwis używa plików cookie

więcej »
WSPARCIE
WSPARCIE FINANSOWE

więcej »
SPRAWY W TOKU
SPRZEDAŻ DŁUGÓW BANKOWYCH
POZEW DOBRA OSOBISTE
OFERTA UTWORZENIA BIUR PRAWNYCH
PRASA
Najdroższa kobieta Tuska
Oszczędny sąd
Banki nie patrzą komu dają pieniądze
więcej »
Ekspert od banków
Ekspert od banków - Artykuł w Newsweek Polska z 06.05.2007
Moje sprostowanie do artykułu w Newsweek Polska
WITAMY
KONTAKT

Witamy w internetowym serwisie Stowarzyszenia. Jego ostateczny kształt jest dopiero opracowywany. Stowarzyszenie funkcjonuje pod nazwą - STOWARZYSZENIE POKRZYWDZONYCH PRZEZ SYSTEM BANKOWY I PRAWNY.

więcej »
Adres: 60-179 Poznań, ul. Grunwaldzka 222 m. D-1, telefon Prezes Roman Sklepowicz - 0695577491, email: stowarzyszenie@sklepowicz.pl