Radość z podpisania ugody nie trwała jednak długo.
Szybko w skrócie, podpisałam ugodę z Bankiem na wszystkie zobowiązania.
Zgodnie z treścią ugody,miałam wpłacić do 15.09.2015 750,00 zł z tytułu jednego z zadłużenia. Potem do końca każdego miesiąca po 700 zł. Jakie było moje zdziwienie, kiedy dziś dostaję z Sądu wyrok ( za ten kredyt, na który miałam wpłacić 750 zł) Dzwonie do FW, przez którą była załatwiana ugoda i do banku, dowiaduje się, że osoba która przygotowywała ugodę się pomyliła i tam miało nie być 750 zł, tylko to miała być całość tego kredytu, prawie 6 tys. Najgorsze jest to, że oni mi do dnia dzisiejszego nie odesłali egzemplarza podpisanego przez bank. Przysłali mi 2 kopie, miałam odpisać i wysłać do nich. Dzwoniłam kilka razy co z moja kopią, ale za każdym razem słyszalam, że wyślą, wyślą i o dupa blada.
Nie wiem co mam robić. Czy odwołanie od wyroku coś mi da? Gdybym się powołała na to porozumienie, że zgodnie z nim wpłaciłam prawidłową kwotę, tylko czy Sąd nie doczepi się, że nie mam tego podpisanego przez Bank?????
Zastanawiam się jeszcze, jak teraz z komornikiem? Czy jak się odwołam, to będzie to wstrzymane? czy od razu mi dadzą komornika?
Zawaliła baba z FW, nie ja. Myślicie, że mam szanse wygrać to w Sądzie?
Proszę o pilną odpowiedź, jeżeli ktokolwiek coś w tym temacie może wiedzieć.