wpływu nieprzezwyciężalnego. Człowiek może zawsze zamknąć ucho na tajemny głos, kuszący go do złego. Może tego dokonać wysiłkiem własnej woli, prosząc równocześnie Boga o udzielenie siły potrzebnej i o pomoc dobrych duchów. Tego nas uczy Chrystus w modlitwie Pańskiej: "Chroń nas od pokuszenia i zbaw nas ode złego."
Nauka ta wynika najoczywiściej z całej nauki duchów; jest ona wzniosłą pod względem moralnym, ale dodajmy, że podnosi człowieka w jego własnych oczach, wykazując mu, że może zrzucić jarzmo, jak może zamknąć swój dom przed ludźmi niepożądanymi. To nie jest już maszyna, działająca pod wpływem popędów, niezależnych od swej woli, ale istota rozumna, która słyszy, osądza i ma wolny wybór spomiędzy dwóch rad. Dodajmy, że prócz tego człowiek nie jest pozbawiony własnej inicjatywy; działa na mocy własnych odruchów, ponieważ ostatecznie jest on przecież duchem wcielonym, który pod powłoką materialną zachował swoje zalety i wady. Grzechy, których się dopuszczamy, pochodzą w pierwszym rzędzie z niedoskonałości ducha naszego, który nie osiągnął jeszcze dojrzałości moralnej, ale mimo to posiada wolną wolę. Żywot cielesny służy człowiekowi do oczyszczenia z niedoskonałości, a właśnie te niedoskonałości dają dostęp duchom niższym, które z tego korzystają, próbując przyprowadzić człowieka do upadku w boju życiowym. Jeżeli wyjdzie zwycięsko z tego boju, podniesie się. Czym więcej się oczyści, tym bardziej zmniejszą się jego słabe strony i tym bardziej odpornym staje się na złe wpływy; jego siła moralna rośnie w stosunku do jego podniesienia, a złe duchy oddalają się od niego.
Wszystkie duchy wcielone tworzą ród ludzki, a ponieważ ziemia nasza jest jednym ze światów niższych, jest na niej więcej złych, niż dobrych duchów i dlatego widzimy tu tyle przewrotności i zepsucia. Starajmy się więc ze wszystkich sił, byśmy tu już nie wracali i zasłużyli na pobyt w lepszym świecie, na jednym z owych światów, gdzie przemieszkuje szczęście nieskażone i gdzie wspomnimy sobie na żywot tutejszy, jak na jakie smutne wygnanie.
Rozdział X
ZAKON SPRAWIEDLIWOŚCI BOSKIEJ I MIŁOŚCI BRATERSKIEJ
Sprawiedliwość i prawa przyrodzone
Prawo własności
Kradzież
Miłosierdzie i miłość bliźniego
Miłość macierzyńska i dziecięca.
Sprawiedliwość i prawa przyrodzone
Czy poczucie sprawiedliwości tkwi w naturze, czy też jest wynikiem pojęć nabytych?
"Tkwi tak głęboko w naturze, że oburzacie się na myśl o jakiejś niesprawiedliwości. Postęp moralny rozwija bez wątpienia to uczucie, ale go nie daje. Bóg włożył je w serce człowieka i dlatego zachodzicie często u prostych ludzi doskonalsze pojęcia sprawiedliwości, niż u tych, co mają dużo wiedzy."
Skoro sprawiedliwość jest prawem przyrodzonym, skąd to pochodzi, że ją ludzie pojmują w tak różny sposób i że jeden uważa za sprawiedliwe to, co drugiemu wydaje się niesprawiedliwym?
"Pochodzi to stąd, że w to mieszają się często namiętności, wypaczające to uczucie, jak wiele innych uczuć przyrodzonych; one to każą patrzeć na rzeczy z fałszywego punktu widzenia."
Jak można określić sprawiedliwość?
"Sprawiedliwość polega na uszanowaniu praw każdego człowieka."
Kto albo co ustanawia te prawa?
"Prawa te są określone przez dwie rzeczy: prawo ludzkie i prawo przyrodzone. Ludzie potworzyli prawa, przystosowane do ich zwyczajów i charakterów i ustawy, wyrosłe na podłożu takich praw, mogą się zmieniać z postępem oświaty. Patrzcie, czy wasze dzisiejsze prawa, chociaż niedoskonałe, hołdują takim samym zasadom, jak w wiekach średnich? Tamte prawa przestarzałe, które wam się wydają potworne, uchodziły w owej epoce za słuszne i naturalne. Prawo, ustanowione przez ludzi, nie jest więc zawsze zgodne ze sprawiedliwością; reguluje ono zresztą tylko pewne stosunki społeczne, podczas gdy w życiu prywatnym zachodzi mnóstwo możliwości, które podpadają jedynie pod trybunał sumienia."
Poza obrębem prawa, uświęconego przez prawodawstwo ludzkie, jaka jest podstawa sprawiedliwości, opartej na prawie naturalnym?
"Chrystus powiedział: "Co byście chcieli, aby wam inni czynili, tak i wy im czyńcie." Bóg włożył w serce człowieka regułę prawdziwej sprawiedliwości, opartej na tym, iż każdy pragnie, by jego poszanowano. W niepewności, jak ma postąpić wobec bliźniego w danej okoliczności, niechaj każdy zapyta siebie, co by pragnął, żeby z nim uczyniono w podobnym wypadku. Bóg nie mógł mu dać pewniejszego przewodnika, niż jego własne sumienie."
Istotnie kamieniem probierczym prawdziwej sprawiedliwości jest życzyć innym tego, czego się pragnie dla siebie samego, wszelako nie żądać dla siebie tego, czego by się życzyło innym, a to nie jest bynajmniej to samo. Ponieważ nie jest rzeczą naturalną życzyć sobie źle, biorąc tedy za wzór czy za punkt wyjścia swoje własne pragnienia, będzie się na pewno życzyło bliźniemu tylko dobra. Po wszystkie czasy i we wszystkich religiach starał się człowiek zawsze wysuwać swoje prawa osobiste; zasługą religii chrześcijańskiej było, że prawo osobiste wzięła za podstawę do prawa bliźniego.
Czy życie społeczne stwarza dla człowieka szczególne powinności?
"Tak, a pierwszą z nich jest uszanowanie praw bliźniego; kto uszanuje te prawa, będzie zawsze sprawiedliwy. W waszym świecie tylu ludzi nie chce wykonywać zakonu sprawiedliwości, każdy chce uciskać i to właśnie wywołuje w społeczeństwie ludzkim zamęt i zaburzenia. Życie społeczne daje prawa, ale i nakłada wzajemne powinności społeczne".
Człowiek może się łudzić co do zakresu swych praw. Kto więc, albo co ułatwi mu poznanie ich granicy ?
"Granice prawa, które przyznaje swemu bliźniemu wobec siebie w podobnych okolicznościach i odwrotnie."
Lecz gdyby sobie każdy przyznawał prawa swego bliźniego, co by się stało z karnością wobec przełożonych? Czy nie byłoby to zaprzeczeniem wszelkiej władzy ?
"Prawa przyrodzone są te same dla wszystkich od najmniejszego do największego. Bóg nie stworzył niektórych ludzi z lepszej gliny niż innych, przed Nim są wszyscy sobie równi. Te prawa są wieczne, ale prawa, stworzone przez człowieka, zaginą wraz z jego ustawami. Zresztą każdy wyczuwa swoją siłę lub słabość i będzie wiedział, jak uszanować bliźniego według jego zasługi za jego cnotę i mądrość. Karność i posłuszeństwo nie zanikną, gdy władzę będzie sprawowała mądrość."
Jaki byłby charakter człowieka, który by spełniał sprawiedliwość w całej czystości?
"Charakter człowieka naprawdę sprawiedliwego według przykładu Pana Jezusa; bo spełniałby także zakon miłości i miłosierdzia wobec bliźnich swoich, a bez tego nie ma prawdziwej sprawiedliwości."
Prawo własności. Kradzież
Które prawo jest pierwsze ze wszystkich praw przyrodzonych człowieka?
"Prawo życia. Dlatego nie ma nikt prawa nastawać na żywot drugiego, ani nic czynić, co by szkodziło jego życiu cielesnemu."
Czy prawo życia daje człowiekowi prawo gromadzenia środków do życia, by sobie mógł odpocząć, gdy już będzie niezdolny do pracy?
"Tak, ale ma to czynić jak pszczoła, a to uczciwą pracą w gronie rodziny i dla rodziny, a nie gromadzić dostatków, jak skąpiec. Niektóre zwierzęta dają mu przykład zapobiegliwości na przyszłość."
Czy człowiek ma prawo bronić tego, co własna pracą nagromadził?
"Co człowiek uzbiera pracą uczciwą, jest jego prawowitym mieniem, którego ma prawo bronić, ponieważ własność, która jest owocem pracy, jest prawem przyrodzonym równie świętym, jak prawo do życia."
Czy chęć posiadania tkwi w naturze człowieka?
"Tak, lecz jeżeli odnosi się tylko do siebie i dogodzenia sobie samemu, wówczas jest sobkostwem."
Jakie są cechy własności prawowitej?
"Prawowitą własnością jest ta, która została nabyta bez niczyjej krzywdy."
Prawo miłości i sprawiedliwości zakazuje czynić drugiemu, czego byśmy nie chcieli, by nam czyniono i tym właśnie potępia wszelkie sposoby nabycia mienia, sprzeciwiające się temu prawu.
Czy prawo własności jest nieograniczone?
"Bez wątpienia wszystko, co zostało prawowicie nabyte, jest naszą własnością, ale niedoskonałe ustawodawstwo ludzkie uświęca często prawa sztucznie stworzone, które odrzuca sprawiedliwość przyrodzona. Dlatego zmieniają ludzie swoje prawa w miarę postępu i lepszego zrozumienia sprawiedliwości. Co zdawało się w jednym stuleciu doskonałym, zdaje się już w następnym barbarzyńskim."
Miłosierdzie i miłość bliźniego
Jakie jest istotne znaczenie słowa "miłosierdzie", takie, jakiego nauczał Chrystus?
"Dobrotliwość dla każdego, wyrozumiałość dla ułomności bliźniego i przebaczanie uraz."
Miłość i miłosierdzie są dopełnieniem zakonu sprawiedliwości, albowiem miłować bliźniego swego znaczy czynić mu wszystko dobre, co jest w naszej mocy i co byśmy sami chcieli, by nam także czyniono. Takie jest znaczenie słów Chrystusowych: "Miłujcie się wespół jako bracia."
Miłosierdzie, według słów Chrystusa, nie ogranicza się jedynie do dawania jałmużny, lecz odnosi się do wszystkich stosunków, jakie nas łączą z bliźnimi, bez względu na to, czy to są nasi podwładni, czy równi lub od nas wyżsi. Zaleca nam pobłażliwość, ponieważ i my sami jej potrzebujemy; zakazuje poniżać nieszczęśliwego, w przeciwieństwie do tego, co się zbyt często dzieje. Gdy przyjdzie jaka bogata osoba, mamy dla niej tysiące względów, tysiące uprzejmości, przyjdzie zaś jaki biedak, zdaje się nam, że nie mamy powodu nim się zajmować. Czym bardziej jest położenie człowieka pożałowania godne, tym więcej powinniśmy uważać, byśmy poniżającym zachowaniem nie powiększyli jego nieszczęścia. Człowiek naprawdę dobry stara się podnosić niższego w jego własnych oczach.
Chrystus powiedział: "Miłujecie nieprzyjacioły swoje!" Czy miłość do nieprzyjaciół nie sprzeciwia się naszym skłonnościom przyrodzonym i czy nieprzyjaźń nie pochodzi z braku sympatii między duchami?
"Bez wątpienia nie może człowiek żywić do swych nieprzyjaciół miłości czułej i gorącej; nie to też chciał On powiedzieć. Miłować nieprzyjaciół swoich, znaczy odpuszczać im i za złe dobrym odpłacać; w ten sposób staje się człowiek od nich wyższym, natomiast mszcząc się, staje się niższym od nich."
Co należy myśleć o jałmużnie?
"Człowiek, doprowadzony do tego, że musi prosić o jałmużnę, poniża się moralnie i cieleśnie, i dziczeje. W społeczeństwie, opartym na prawie Bożym i na sprawiedliwości, powinien być żywot słabego zabezpieczony bez jego poniżenia. Powinno ono zapewnić byt tym, którzy nie mogą pracować, nie pozostawiając ich losu przypadkowi i dobrej woli drugich."
Potępiacie więc jałmużnę?
"Nie, nie jałmużna zasługuje na potępienie, ale sposób jej udzielania. Człowiek dobry, który pojmuje miłosierdzie według słów Chrystusa, przychodzi z pomocą nieszczęśliwemu, nie czekając, aż ten wyciągnie rękę do niego.
Prawdziwe miłosierdzie jest zawsze dobrotliwe i dobrowolne, przejawia się ono zarówno w samym czynie, jak i w sposobie jego spełnienia. Przysługa, wyświadczona z miłością, ma podwójną cenę; jeżeli zaś ofiarowana jest wyniośle, może wprawdzie z konieczności zostać przyjęta, ale serca nie wzruszy.
Przypomnijcie sobie także, że ten, kto daje odczuć swoją pomoc, odejmuje sobie zasługi w oczach Bożych. Chrystus powiedział: "Niech nie wie lewica, do daje prawica." Tymi słowami uczy was, byście nie splamili waszego miłosierdzia pychą.
Powinniście odróżniać jałmużnę we właściwym znaczeniu od dobroczynności. Proszący o jałmużnę nie zawsze jest najbiedniejszym i najbardziej potrzebującym. Obawa poniżenia wstrzymuje często naprawdę biednego, który raczej cierpi nędzę, nie uskarżając się na swój los. Takiego to człowiek naprawdę ludzki umie odszukać i poratować w potrzebie.
Miłujcie się wspólnie - oto całe prawo, prawo Boskie, mocą którego rządzi Bóg światami. Miłość jest prawem przyciągania dla istot żyjących i zorganizowanych, podobnie jak przyciąganie jest prawem miłości dla materii nieorganicznej.
Nie zapominajcie nigdy, że każdy duch, bez względu na stopień swego rozwoju i bez względu na to, czy jest wcielony, czy odcieleśniony - jest zawsze postawiony między duchem wyższym, który go prowadzi i doskonali, a duchem niższym, wobec którego ma on te same powinności. Bądźcie więc miłosierni nie tylko tym miłosierdziem, które wam każe wydobyć z sakiewki obola i obojętnie dać go biednemu, który ośmielił się poprosić was o niego, lecz wyszukujcie sami biedę ukrytą. Bądźcie wyrozumiałymi dla wad i upadków bliźnich waszych i zamiast potępiać ich ciemnotę i występki, nauczajcie ich i poprawiajcie; bądźcie łaskawymi i życzliwymi dla wszystkich waszych podwładnych, bądźcie takimi dla najbardziej maluczkich, a spełnicie godnie Zakon Boży."
Czy nie ma ludzi, którzy z własnej winy zeszli na żebractwo?
"Bez wątpienia, lecz gdyby ich dobre wychowanie pouczyło, jak mają żyć według prawa Bożego, nie byliby popadli w nadużycia, które spowodowały ich zgubę. Od wychowania zależy poprawa stosunków życiowych całego świata."
Miłość macierzyńska i dziecięca
Czy miłość macierzyńska jest cnotą, czy uczuciem instynktownym, wspólnym ludziom i zwierzętom?
"Jest jednym i drugim. Przyroda wszczepiła matce miłość do dzieci ze względu na prawo zachowania rodzaju ludzkiego, lecz u zwierząt ogranicza się ta miłość do potrzeb cielesnych; ustaje, skoro piecza ta stanie się zbyteczna. U człowieka pozostaje przez całe życie i powoduje poświęcenie i zaparcie się siebie samego, które to własności są cnotami; przetrwa i śmierć i idzie za dzieckiem nawet poza grób; jasne więc, że to coś innego, niż u zwierząt."
Skoro miłość macierzyńska leży w naturze człowieka, dlaczego więc nienawidzą niektóre matki swoich dzieci i to często od narodzenia?
"Jest to często dla dziecka pokuta za to, że był niedobrym ojcem lub złą matką, albo synem niegodnym w innym żywocie na ziemi. W każdym podobnym wypadku jest matka pobudzana przez jakiegoś niedobrego ducha, by przeszkadzała duchowi dziecka w spełnieniu jego zadania życiowego, lecz za to przekroczenie praw przyrodzonych poniesie karę zasłużoną, a dziecię otrzyma nagrodę za przeszkody, gdy je pokona."
Jeżeli dzieci sprawiają rodzicom wiele przykrości, czy usprawiedliwia to rodziców, gdy nie czują do nich takiej miłości, jaką obdarzaliby je w przeciwnym wypadku?
"Nie, ponieważ jest to ich zadaniem, by użyli wszystkich swoich sił w celu naprowadzenia swych dzieci na dobrą drogę. Ale przykrości te są często następstwem złych nawyków, którym oni pozwolili się zakorzenić u dzieci już od kolebki; zbierają więc, co sami zasiali."
Rozdział XI
DOSKONAŁOŚĆ MORALNA
Cnoty i wady
Namiętności
Samolubstwo
Charakter dobrego człowieka.
Poznanie siebie samego.
Cnoty i wady
Która cnota jest najchwalebniejsza?
"Każda ma swoją wartość, ponieważ każda oznacza postęp na drodze do dobra. Jest to zawsze cnotą, kiedy człowiek sam dobrowolnie zwalcza złe skłonności; wszelako najwyższą cnotą jest ofiara własnych korzyści dla szczęścia bliźniego bez myśli ubocznych. Największą zasługę ma cnota, polegająca na miłosierdziu najbardziej bezinteresownym."
Są ludzie, którzy czynią dobro odruchowo, nie potrzebując zwalczać przeciwnego popędu. Czy mają taką samą zasługę, jak ci, którzy muszą walczyć ze swoją naturą, a w końcu ją pokonują?
"Nie muszą walczyć ze sobą tacy, którzy już daleko postąpili naprzód; oni walczyli dawniej i zwyciężyli, dlatego to nie sprawiają im dobre uczucia żadnych trudności, a ich poczynania zdają się im całkiem naturalne: dobro stało się dla nich przyzwyczajeniem. Powinniście ich więc czcić, jako starych bojowników, którzy podnieśli się na wyższy stopień doskonałości.
Ponieważ jesteście jeszcze bardzo dalecy od doskonałości, zdumiewają was te przykłady, i podziwiacie je tym więcej, im rzadziej się pojawiają; wiedzcie zatem, że w światach doskonalszych jest prawidłem to, co jest u was wyjątkiem. Dążenie do dobra i doskonałości jest tam samorzutne, ponieważ są zamieszkane tylko przez duchy dobre, a jakiekolwiek złe zamiary byłyby potwornym wyjątkiem. Dlatego są tam ludzie szczęśliwi. Tak będzie i na ziemi, gdy ludzkość się zmieni i gdy zrozumie i będzie spełniała miłosierdzie w prawdziwym tego słowa znaczeniu."
Oprócz wad i namiętności, na których każdy się pozna, co jest najistotniejszym znamieniem niedoskonałości?
"Interesowność. Przymioty moralne są często jako pozłota na naczyniu miedzianym, nie wytrzymująca próby doświadczenia. Człowiek może istotnie posiadać przymioty, czyniące z niego dobrego człowieka w oczach świata, ale przymioty te, chociaż oznaczają już pewien postęp, nie wytrzymują niektórych doświadczeń. Nieraz wystarczy dotknąć się struny jego korzyści osobistych, by ujawnić mętną głąb jego duszy. Bezinteresowność prawdziwa jest na ziemi tak rzadka, że ludzie ją podziwiają, jak jaki okaz nadprzyrodzony.
Pociąg do rzeczy materialnych jest widoczną oznaką niższości, albowiem czym bardziej człowiek jest przywiązany do dóbr tego świata, tym mniej pojmuje swoje powołanie; przeciwnie zaś przez bezinteresowność dowodzi, że patrzy na przyszłość ze stanowiska wyższego."
Są też ludzie bezinteresowni, ale nieoględni, którzy szafują swoim mianem bez istotnej korzyści, ponieważ nie umieją go użyć rozsądnie. Czy mają jaką zasługę?
"Mają zasługę bezinteresowności, ale nie mają zasługi dobra, które mogliby wyświadczyć. Jeżeli bezinteresowność jest cnotą, to hojność nierozważna jest brakiem rozsądku. Bogactwo nie zostało nikomu dane, by
je rzucał na wiatr, jak też i nie po to, by je ktoś zgarniał do skrzyń - albowiem jest to powierzony mu skarb, z którego będzie musiał zdawać rachunek; będzie odpowiadał za wszystko dobro, jakie mógł za jego pomocą uczynić, a nie uczynił i za wszystkie łzy, które mógł osuszyć pieniędzmi, rozdanymi ludziom, potrzebującym ich."
Czy zasługuje na naganę ten, który czyni dobrze bez oglądania się wprawdzie na nagrodę na ziemi, jednakowo w nadziei, że otrzyma nagrodę na tamtym świecie i że tam poprawi się jego położenie? Czy myśl ta nie szkodzi jego postępowi?
"Dobroczynnym powinno się być z miłosierdzia, to jest bezinteresownie."
Ale każdy chowa przecież w duszy naturalne pragnienie, by postępować naprzód i wydobyć się z nędznego stanu tego żywota; duchy same pouczają nas, byśmy w tym celu dobrze czynili. Czy źle jest więc myśleć, że możemy się za to spodziewać czegoś lepszego, niż na ziemi?
"Nie, ale kto czyni dobrze bez skrytej myśli ubocznej, dlatego tylko, by się przypodobać Bogu i swemu bliźniemu cierpiącemu, jest już na pewnym stopniu rozwoju, który mu pozwoli znacznie wcześniej dojść do szczęśliwości, niż jego bratu, który czyni dobrze po rozwadze i namyśle, ale nie z wewnętrznego popędu serca swego."
Czy nie należy tutaj rozróżniać dobro, uczynione bliźniemu, od troski o wyzbycie się własnych wad? Pojmujemy, że jest mało chwalebnym czynić dobrze z myślą o nagrodzie w tym żywocie; lecz poprawić się, pokonując swoje namiętności, zmieniając swój charakter, by przybliżyć się do dobrych duchów i podnieść się - czy i to jest znamieniem niskości?
"Nie, nie; ale mówiąc, byście dobrze czynili, chcemy przez to powiedzieć, żebyście byli miłosierni. Kto oblicza, co mu każdy dobry uczynek przyniesie w przyszłości na tym, czy na tamtym świecie, postępuje jak samolub; ale nie ma w tym samolubstwa, gdy stajecie się lepszymi w celu przybliżenia się do Boga, ponieważ to jest celem każdego."
Jeden człowiek urodził się w zbytku i nigdy nie zaznał biedy, drugi nabył bogactwo własną pracą, a obaj używają tego wyłącznie dla potrzeb i korzyści osobistych; który ponosi większą winę?
"Ten, który poznał cierpienie, ponieważ wie on, co znaczy cierpieć i zna boleść, a nie chce jej nieść ulgi; zbyt często zapomina, co sam przeszedł."
Z dwóch skąpców jeden odmawia sobie wszystkiego i umiera w niedostatku na swoich skarbach; drugi jest skąpy tylko dla drugich, dla siebie jest hojny; podczas gdy wzdraga się ponieść najmniejszą ofiarę, by przy śluzy ć się komuś lub uczynić coś użytecznego, nic go nie powstrzyma od zaspokojenia swoich zachcianek i namiętności. Gdy zwrócą się do niego o jaką usługę, jest zawsze bez grosza, ale gdy chce zaspokoić jaką zachciankę osobistą, ma zawsze dość. Który jest winniejszy i który będzie miał gorsze miejsce w zaświecie?
"Ten, który używa, ponieważ jest więcej egoistą niż skąpcem; drugi już sam się po części ukarał."
Czy jest nagannym, jeżeli ktoś pragnie bogactwa, by mógł czynić dobrze?
"Takie pożądanie jest chwalebne, o ile jest czyste; lecz czy to pragnienie jest zawsze bezinteresowne i nie ukrywa utajonych myśli osobistych? Czy tą pierwszą osobą, której pragnie dobrze czynić, nie jest często on sam?"
Czy ponosimy winę, gdy badamy biedy drugich?
"Jeżeli czynicie to dlatego, by ich obmawiać, jesteście winnymi; oznacza to brak miłosierdzia. Jeżeli to czynicie dla korzyści osobistej, byście się sami wystrzegali takich błędów, może to być niekiedy pożyteczne, ale nie wolno zapominać, że wyrozumiałość i pobłażliwość dla błędów cudzych jest jedną z cnót, objętych miłosierdziem. Przed uczynieniem wymówek innym za ich niedoskonałości, rozważcie wprzód, czy nie można tego samego rzec o was samych. Starajcie się więc o to, byście wobec wad, które wytykacie innym, mieli przymioty przeciwne, a to jest najlepszym środkiem do podniesienia waszego. Jeżeli wytykacie coś skąpcowi - bądźcie szczodrymi, gdy pysznemu - bądźcie skromnymi, jeśli kto jest grubianinem - bądźcie uprzejmymi; jeżeli macie do czynienia z małostkowym - bądźcie wspaniałomyślni, jednym słowem czyńcie tak, by nie można wobec was zastosować słów Chrystusa: "Widzicie źdźbło w oku brata swego, ale belki w oku swoim nie widzicie."
Czy jest rzeczą niewłaściwą, zagłębiać się w rany społeczeństwa i odsłaniać je?
"Zależy to od zamiaru, w jakim to czynicie. Jeżeli pisarz ma tylko na myśli, by wzbudzić zgorszenie, jest to dla niego rodzaj zabawy, którą sobie urządza, przedstawiając obrazy życiowe, dające raczej zły, niż dobry przykład. Jeżeli więc znajduje przyjemność w wyjawianiu złego, nie ominie go kara."
Niektórzy pisarze wydali piękne i bardzo moralne dzieła, przyczyniające się do postępu ludzkości, sami jednak mało z nich skorzystali; czy otrzymają jako duchy nagrodę za dobro, jakie spowodowali swoimi dzie******************************
"Moralność bez uczynków jest to posiew bez pracy. Na co przyda się wam zasiew, jeżeli go nie doprowadzicie, by wydał owoce i was wyżywił? Na tych ludziach ciąży większa wina, ponieważ byli dość inteligentni, by niejedno zrozumieć, jeżeli jednak nie postępowali według zasad, jakie głosili, zrzekli się tym samym zbioru owoców."
Czy zasługuje na naganę ten, który dobrze czyni, a ma tego świadomość i sam się do tego przed sobą przyznaje?
"Skoro może mieć świadomość zła, które popełnia, powinien mieć również świadomość dobra, aby wiedział, czy działa źle, czy dobrze. Tylko wówczas, gdy zważy wszystkie swe uczynki na wadze Zakonu Bożego, a zwłaszcza na szali prawa sprawiedliwości, miłości i miłosierdzia, może orzec, czy są dobre, czy złe, może je pochwalić lub potępić. Nie zasługuje więc na naganę, jeżeli pozna, że pokonał skłonności złe i raduje się z tego, byleby tylko nie szukał w tym zadowolenia swej próżności, ponieważ wtedy popadłby w inną zdrożność."
Namiętności
Zaród namiętności tkwi w samej przyrodzie, czy więc jest on zły sam w sobie?
"Nie, namiętność polega na nadmiarze chęci; sama zasada chcenia była człowiekowi udzielona w dobrym celu, a namiętności mogą pobudzić człowieka do wszelkich czynów; tylko ich nadużywanie wywołuje zło."
Jak można określić granice, gdzie namiętności przestają być dobrymi?
"Namiętności są jak koń, który jest pożyteczny, gdy się nim kieruje, a staje się niebezpieczny, gdy on zaczyna panować. Zrozumcie, więc, że namiętność staje się szkodliwą od tej chwili, gdy utracicie władzę nad nią i że wtedy przynosi szkodę wam lub komu innemu."
Namiętności są dźwignią, powiększającą dziesięciokrotnie siły człowieka; pomagają one do wypełnienia zamierzeń Opatrzności, lecz jeżeli człowiek zamiast nimi kierować, pozwoli się przez nie opanować, wówczas siła, która w jego ręce mogła zdziałać wiele dobrego, uderzy na niego i zniszczy go samego.
Każda namiętność ma swój początek w jakimś uczuciu lub potrzebie przyrodzonej. W istocie więc nie jest niczym złym, ponieważ zasadza się na jednym z warunków opatrznościowych życia ludzkiego. Namiętność we właściwym słowa znaczeniu jest przesadą, wyolbrzymieniem jakiejś potrzeby lub uczucia i odznacza się właśnie owym nadmiarem; staje się złą, gdy powoduje jakiekolwiek zło.
Każda namiętność, która zniża człowieka do natury zwierzęcej, oddala go od jego natury duchowej. Każde zaś uczucie, podnoszące człowieka ponad naturę zwierzęcą, oznacza przewagę ducha nad materią i zbliża go do doskonałości.
Czy człowiek może zawsze pokonać swoje źle skłonności?
"Tak, a nieraz wystarczą słabe tylko wysiłki; lecz brak mu woli! Ach, jak smutno, że tak mało kto z was zdobywa się na takie wysiłki!"
Czy może człowiek otrzymać skuteczną pomoc od duchów dla pokonania swych namiętności?
"Jeżeli prosi szczerze Boga i swego dobrego opiekuna, pośpieszą mu na pewno dobre duchy z pomocą, ponieważ to jest ich posłannictwem."
Czy istnieją też tak nieprzezwyciężone namiętności, że wola nie zdoła ich pokonać?
"Jest wiele osób, które mówią: chcę, ale ich wola jest tylko na ustach; one chcą, ale są przy tym bardzo zadowolone, że tak się nie stanie. Jeżeli człowiek myśli, że nie może przemóc swoich namiętności, to dlatego, że jego duch ma w nich upodobanie. Kto zaś stara się je stłumić, rozumie swoją naturę duchową, a ich pokonanie jest dlań zwycięstwem ducha nad materią."
Jaki środek jest najskuteczniejszy dla zwalczenia przewagi natury cielesnej?
"Zaparcie siebie samego."
Samolubstwo
Którą wadę można uważać za pierwotną?
"Samolubstwo, ponieważ z niego pochodzi wszystko zło. Badajcie wszystkie wady, a zobaczycie na ich dnie egoizm. Nadaremnie będziecie zwalczać przywary, nie wykorzenicie ich prędzej, dopóki nie uchwycicie zła u korzenia, dopóki nie zniszczycie przyczyny. Niech tedy wszystkie usiłowania wasze zdążają do tego celu, ponieważ tam jest prawdziwa rana ludzkości. Ktokolwiek chce się w tym żywocie przybliżyć do doskonałości moralnej, musi wykorzenić w sobie każdy odruch samolubstwa, ponieważ sobkostwo nie zgadza się ze sprawiedliwością, miłością i miłosierdziem, ono niweczy wszystkie inne zalety."
Wobec tego, że egoizm zasadza się na poczuciu potrzeb osobistych, zdaje się rzeczą bardzo trudną wykorzenić go z serca ludzkiego. Czy osiągnie się kiedy ten cel?
"Im więcej poznania zdobywają ludzie w rzeczach duchowych, tym mniejszą uwagę przywiązują do rzeczy materialnych; następnie trzeba zmienić urządzenia ludzkie, które egoizm podtrzymują i pobudzają. Zależy to od wychowania."
Egoizm zrosi się z ludzkością; czy nie będzie zawsze przeszkadzał w osiągnięciu zupełnej szczęśliwości na ziemi?
"Prawda to niestety, że egoizm jest waszą największą wadą, lecz jest on dowodem waszej niższości duchowej, natomiast nie jest nieodłączną cechą ludzkości jako takiej. Duchy tedy zatracają go stopniowo, oczyszczając się w kolejnych wcieleniach, jak wyzbywają się wszystkich innych błędów i wad. Czyż nie macie na ziemi żadnego człowieka, który by był w wielkiej mierze pozbawiony sobkostwa i który by spełniał prawo miłosierdzia? Jest ich więcej, niż myślicie, ale mało ich znacie, ponieważ cnota nie szuka rozgłosu. Jeżeli jest jeden, dlaczego nie mogłoby ich być dziesięć, tysiąc itd.?"
Egoizm zamiast zmniejszać się, rośnie coraz bardziej z postępem cywilizacji, która go, zdaje się wzbudza i podtrzymuje; w jaki sposób więc może przyczyna zniszczyć swój skutek?
"Czym większe jest jakieś zło, tym większy wywołuje wstręt. Gdy samolubstwo wywoła wiele złego, zrozumiecie, że trzeba je wykorzenić. Gdy ludzie wyzwolą się z egoizmu, który nimi rządzi, będą żyli jak bracia, nie wyrządzając sobie żadnych krzywd, wspierając się nawzajem, dzięki wzajemnemu uczuciu solidarności; silny będzie natenczas podporą słabego a nie jego gnębicielem i nie spotka się ludzi, którym by brakowało środków do życia, ponieważ wszyscy będą wykonywali prawo sprawiedliwości. Będzie to królestwo dobra, które duchy mają za zadanie przygotować na ziemi.
W jaki sposób można wykorzenić samolubstwo?
"Ze wszystkich wad ludzkich najtrudniejszym do wykorzenienia jest egoizm, ponieważ zależy od wpływu materii, z którą człowiek jeszcze zbyt blisko jest złączony i jeszcze nie zdołał się od tego wpływu wyswobodzić, a wszystko przyczynia się do tego, by utrzymać ten wpływ; jego ustawodawstwo, jego organizacja społeczna i wychowanie. Samolubstwo zacznie zanikać w miarę, jak życie moralne będzie przeważało nad życiem materialnym, a nade wszystko w miarę wzrostu poznania, jakie wam daje spirytyzm o waszym istotnym stanie w przyszłości, a nie takim, jak go błędnie przedstawiają różne alegoryczne wymysły. Skoro spirytyzm dobrze zrozumiany przepoi moralność i religię, przemieni zwyczaje, nawyki i stosunki społeczne. Samolubstwo opiera się na przecenianiu osobowości. Otóż spirytyzm dobrze pojmowany, powtarzam to, daje tak wysoki punkt patrzenia na rzeczy, że poczucie osobowości znika wobec bezmiaru nieskończoności. Strącając osobowość z nie należącego się jej piedestału, a przynajmniej okazując, czym jest w istocie, zwalcza tym samym egoizm.
Krzywda, jaką ponosi człowiek wskutek samolubstwa innych, czyni nieraz z niego samoluba, bo czuje potrzebę przybrania postawy obronnej. Gdy widzi, że inni myślą tylko o sobie, a nie o nim, dochodzi do wniosku, że i on musi się troszczyć więcej o siebie, niż o innych. Gdy zasady miłosierdzia i braterstwa będą podstawą ustaw społecznych, stosunków prawnych jednego narodu do drugiego i jednego człowieka do drugiego, wtedy człowiek będzie mniej myślał o sobie, widząc, że i inni tak myślą; podda się umoralniającemu wpływowi przykładu i stosunków społecznych. Wobec prawdziwego zalewu samolubstwa potrzeba nie lada cnoty, by zaprzeć się swojej osobowości na korzyść drugich, którzy często nie poczuwają się za to do żadnej wdzięczności. Dla tych właśnie, którzy posiadają tę cnotę, jest Królestwo niebieskie otwarte, dla nich przede wszystkim jest zachowana szczęśliwość wybranych, albowiem zaprawdę powiadam wam, że w dzień sprawiedliwości ten, który myślał tylko o sobie, będzie odsunięty na bok i skazany na osamotnienie."
Czyni się niezaprzeczenie chwalebne wysiłki, by przyśpieszać postęp ludzkości. Zachęca się, pobudza, pielęgnuje i otacza czcią dobre uczucia więcej, niż w którejkolwiek innej epoce, a jednak żerujący czerw sobkostwa jest wciąż jeszcze otwartą raną społeczeństwa ludzkiego. Jest ono prawdziwą plagą, rozszerzającą się na całym świecie, której każdy w mniejszym lub większym stopniu pada ofiarą. Musimy ją więc zwalczać, jak zwalczamy każdą zakaźną chorobę. Przy tym postępujmy jak lekarz: idźmy do samego źródła choroby. Wyszukujmy tedy w całej organizacji społecznej, od rodziny aż do narodów, od chaty do pałacu, wszelkie przyczyny, wszystkie widoczne lub ukryte wpływy, wzbudzające, podtrzymujące i rozwijające myśli egoistyczne; gdy poznamy przyczyny, wtedy lekarstwo znajdzie się samo. Wówczas będzie chodziło tylko o walkę z nimi, choćby nie ze wszystkimi równocześnie, a powoli będzie jad wykorzeniony. Leczenie będzie długotrwałe, ponieważ przyczyny są liczne. Uzdrowienie będzie tylko wtedy możliwe, gdy zło zostanie wyrwane z korzeniem, a stanie się to przez wychowanie społeczeństwa, ale nie takie, które troszczy się tylko o wydanie ludzi uczonych, lecz wychowanie ludzi dobrych i szlachetnych. Dobrze pojęte wychowanie jest bowiem kluczem do postępu moralnego. Gdy się pozna sposób kształtowania dzielnych charakterów, jak się zna sposób kształcenia rozumu, będzie je można prostować, jak się prostuje młode rośliny. Ale umiejętność taka wymaga wiele rozwagi, wiele doświadczenia i głębokiej obserwacji. Jest wielkim błędem, jeżeli sądzimy, że wystarczy mieć dużo wiadomości, by móc to zadanie wykonać należycie. Ktokolwiek śledzi żywot dziecka bogacza, czy biedaka już od narodzenia i zobaczy różnorodne, szkodliwe wpływy, działające nań wskutek niedołęstwa, niedbalstwa i nieświadomości jego wychowawców, oraz widzi, jak często środki, stosowane do jego umoralnienia, chybiają celu - ten się nie będzie dziwił, iż na świecie spotyka się tyle przewrotności. Czyńmy dla moralności tyle, ile czyni się dla kształcenia umysłu, a przekonamy się, że jeśli istnieją natury oporne, to więcej, niż sądzimy, jest takich, które wymagają tylko dobrej uprawy, by wydały jak najlepsze owoce.
Człowiek chce być szczęśliwy, to uczucie leży w jego naturze: dlatego pracuje bez ustanku, by poprawić swoje położenie na ziemi i wyszukuje przyczyny swoich niepowodzeń, by im zapobiec. A skoro zrozumie, że samolubstwo jest jedną z przyczyn, które rodzą pychę, żądzę sławy, chciwość, zawiść, nienawiść, zazdrość, które go na każdym kroku urażają i wprowadzają zamęt we wszystkie stosunki społeczne, które niszczą zaufanie, które zmuszają człowieka do obrony przed swoim sąsiadem, a z przyjaciół czynią nieprzyjaciół wtedy pojmie, że wada ta nie zgadza się z jego spokojem i prawdziwą szczęśliwością a dodajmy: i z prawdziwym bezpieczeństwem. Czym więcej kto ucierpiał z powodu egoizmu, tym bardziej pozna konieczność podjęcia walki przeciwko niemu, tak, jak walczy przeciwko zarazie, szkodliwym zwierzętom i wszystkim klęskom. Przymusi go do tego jego własny interes.
Samolubstwo jest źródłem i powodem wszelkich wad i przywar, podobnie jak miłosierdzie źródłem wszystkich cnót. Zniszczenie pierwszego, a rozwinięcie drugiego powinno być celem wszystkich wysiłków człowieka, jeżeli chce zabezpieczyć sobie szczęście doczesne i przyszłe!
Charakter dobrego człowieka
Po czym można poznać prawdziwy postęp człowieka, podnoszący go na wyższy stopień duchowy?
"Duch wykazuje wysoki poziom, jeżeli wszystkie czyny jego żywota cielesnego są spełnianiem prawa Bożego, a przewodzi mu zawsze myśl o życiu duchowym."
Naprawdę dobrym człowiekiem jest ten, który spełnia zakon sprawiedliwości, miłości i miłosierdzia z najczystszych pobudek. Gdy bada on własne sumienie odnośnie do swych uczynków, pyta się, czy nie przestąpił tego prawa, czy nie popełnił coś złego, czy spełniał wszystko dobre, co mógł uczynić, czy nie miał kto przyczyny uskarżać się na niego, a w końcu, czy uczynił innym wszystko, co by sobie życzył, by dla niego uczynili!
Człowiek przejęty uczuciem miłosierdzia i miłości do bliźniego czyni dobrze dla dobra samego, nie oczekując nagrody i ofiarowuje swój własny interes na ołtarzu sprawiedliwości. Jest dobry, ludzki i życzliwy dla każdego, ponieważ widzi we wszystkich ludziach braci swoich bez różnicy wyznania, stanu i narodowości. Moc i bogactwo uważa za powierzone mu dobra, których ma używać dla dobra powszechnego; dlatego też nie stanie się nigdy pysznym, wiedząc, że może je każdej chwili utracić. Używa mocy swej dla podniesienia moralnego swych podwładnych, a nigdy do tyranizowania ich swoją hardością i bezwzględnością. Człowiek dobry jest pobłażliwy i wyrozumiały wobec słabości i błędów innych, ponieważ wie, że sam potrzebuje pobłażliwości, pamiętając słowa Chrystusa: "Kto z was jest bez grzechu, niech na nią pierwszy rzuci kamieniem." Nie jest mściwy: za przykładem Zbawiciela odpuszcza urazy, a pamięta tylko dobrodziejstwa, wiedząc, że jego grzechy będą mu odpuszczone w tej mierze, w jakiej sam drugim odpuszcza. Przestrzega i szanuje prawa swych bliźnich według zasady: "Nie czyń drugiemu, czego nie chcesz, by tobie czyniono."
Poznanie siebie samego
Co jest najlepszym praktycznym środkiem do poprawienia się w tym żywocie?
"Mędrzec starożytny powiedział: "Poznaj samego siebie!"
Uznajemy wielką mądrość tej zasady, ale cała trudność polega właśnie na poznaniu siebie samego; w jaki sposób można tego dopiąć?
"Czyńcie to samo, co i ja czyniłem w moim życiu na ziemi. W końcu dnia badałem swoje sumienie, przebiegałem w pamięci wszystkie moje czyny i pytałem się siebie, czy nie zaniedbałem jakiegoś obowiązku i czy nie ma kto przyczyny użalać się na mnie. W ten sposób doszedłem do poznania siebie samego i zobaczyłem, w czym się mam jeszcze poprawić. Kto przypominałby sobie codziennie wieczorem wszystkie swoje uczynki i pytał się, co uczynił dobrego lub złego, prosząc Boga i swojego anioła stróża o oświecenie, zdobyłby wielką siłę, pomocną mu na drodze doskonalenia, gdyż wierzcie mi, Bóg by go wspomagał. Pytajcie się wtedy, coście uczynili i z jakiego powodu postąpiliście tak lub owak w pewnych okolicznościach, czy uczyniliście coś, co byście u innego potępili i czyście nie popełnili czegoś, do czego wstydzilibyście się przyznać? Zapytajcie się jeszcze i o to: Gdyby spodobało się Bogu odwołać was w tej chwili, czy nie musielibyście się obawiać czyjegoś spojrzenia, wróciwszy do świata duchów, gdzie nie ma nic skrytego? Badajcie, coście uczynili przeciw Bogu, przeciwko bliźniemu swemu, a ostatecznie i przeciwko sobie samemu. Odpowiedzi będą dla waszego sumienia bądź to pocieszeniem, bądź oznajmieniem zła, które macie naprawić.
Poznanie siebie samego jest przeto kluczem do poprawy. Powiecie może: jak możemy się sami osądzać? Czyż nie mamy złudzeń miłości własnej, która pomniejsza nasze błędy i usprawiedliwia je? Skąpiec uważa się tylko za oszczędnego i przewidującego, a pyszny myśli o sobie, że jest dostojny. - To jest aż nazbyt prawdziwe, ale macie sposób kontroli, który was nie może oszukać. Gdy nie macie pewności co do wartości jakiegoś swego postępku, zapytajcie się siebie, jakbyście go osądzali, gdyby go kto inny popełnił. Jeżeli się wam nie podoba u innego, nie może być dobrym, ponieważ nie ma dwojakiej miary sprawiedliwości. Starajcie się też dowiedzieć, jak inni sądzą o tej rzeczy, nie lekceważcie zdania nieprzyjaciół waszych, ponieważ oni nie mają przyczyny ukrywać przed wami prawdy, a często stawia ich Opatrzność wedle was jako zwierciadło, aby was napomnieli z większą szczerością, niżby to zrobił przyjaciel. Gdy wtedy ten, który chce się naprawdę poprawić, bada swoje sumienie, i pragnie wyrwać z siebie złe skłonności, jak wyrywa zielsko w ogrodzie, niech czyni obrachunek moralny dnia ubiegłego, jak to czyni kupiec, obliczając swoje straty i zarobki. Kto może sobie powiedzieć, że dzień jego był dobry, ten może spokojnie spać i bez bojaźni oczekiwać przebudzenia do żywota innego.
Stawiajcie więc sobie jasne i ściśle określone pytania i nie obawiajcie się ich pomnażać. Warto ofiarować kilka minut dla uzyskania wiecznej szczęśliwości. Czy nie pracujecie codziennie tylko dlatego, aby nagromadzić środki, które by wam zapewniły spokojny byt na starsze lata? Czy ten odpoczynek nie jest przedmiotem wszystkich waszych pragnień, celem, dla którego chętnie znosicie wszystkie trudności i odmawiacie sobie na razie wielu przyjemności? A wszakże co znaczy ten kilkudniowy odpoczynek, zamącony słabością cielesną, wobec owego odpoczynku, który oczekuje człowieka dobrego za grobem? Czy nie warto dołożyć trudu, by go osiągnąć? Wiem, że wielu powie, iż teraźniejszość jest oczywista, a przyszłość niepewna. I właśnie tę myśl mamy u was zniszczyć i dlatego pragniemy dać wam poznać tę przyszłość tak, byście nie mieli w duszy żadnej wątpliwości co do tego. Dlatego usiłowaliśmy z początku zwrócić waszą uwagę za pomocą zjawisk, działających na wasze zmysły, a teraz podajemy wam naukę, którą powinien każdy głosić i rozszerzać."
Wiele grzechów, jakich się dopuścimy, przejdzie tak, że ich nawet nie zauważymy. Gdybyśmy według rady powyższej częściej badali nasze sumienie, zobaczylibyśmy, jak często grzeszymy, nie myśląc wcale o tym, ponieważ nie badamy natury i pobudek naszych uczynków. Metoda pytań jest pewniejsza, niż maksymy, których zwykle nie stosujemy do siebie. Tutaj żąda się ścisłej odpowiedzi tak lub nie, nie dopuszczającej żadnej dwuznaczności.
CZĘŚĆ IV
NADZIEJE I POCIECHY
Rozdział I
ZIEMSKIE CIERPIENIA I RADOŚCI
Szczęście i nieszczęście względne
Utrata osób ukochanych
Rozczarowanie i niewdzięczność
Związki antypatyczne
Bojaźń przed śmiercią
Zniechęcenie do życia
Samobójstwo.
Szczęście i nieszczęście względne
Czy człowiek może być całkowicie szczęśliwy na ziemi?
"Nie, ponieważ życie jego na ziemi jest doświadczeniem albo pokutą; od niego jednak zależy, czy złagodzi cierpienia i osiągnie takie szczęście, jak to jest w ogóle na ziemi możliwe."
Pojmujemy, że człowiek będzie szczęśliwy, gdy się ludzkość przemieni, lecz czy może człowiek zapewnić sobie tymczasem szczęście względne?
"Człowiek jest najczęściej twórcą swego nieszczęścia. Jeżeli spełnia Zakon Boży, oszczędzi sobie wiele cierpień i zyska szczęśliwość tak wielką, jaką jego grubomaterialny byt może objąć."
Człowiek, który dobrze zrozumiał swoje przyszłe powołanie, widzi w żywocie ziemskim tylko byt doczesny. Jest on dlań jak chwilowy popas w jakiejś nędznej gospodzie; znosi łatwo różne przemijające przykrości podróży, która ma go zaprowadzić na stanowisko tym lepsze, im lepiej się do niej przygotował.
W żywocie doczesnym bywamy karani za przekroczenie praw żywota materialnego cierpieniami, które wypływają z przekroczenia tych praw i z naszych wybryków. Gdy bliżej zastanawiamy się nad przyczynami naszego nieszczęścia, widzimy, że po większej części są skutkiem jednego zboczenia z prawej drogi. Przez ten fałszywy krok weszliśmy na drogę złą i brnąc z jednego upadku w drugi, popadamy w nieszczęście.
Szczęście doczesne jest względne zależnie od stanu danego osobnika. Co wystarcza do szczęścia jednemu, nie wystarcza drugiemu. Czy istnieje jednakowoż jakaś miara szczęścia wspólna dla wszystkich ludzi?
"Dla życia cielesnego jest nią posiadanie niezbędnych środków, dla życia moralnego: czyste sumienie i wiara w przyszłość."
Czy to, co jest zbytkiem dla jednego, nie jest niezbędnym dla drugiego i odwrotnie?
"Tak, według waszych pojęć materialnych, waszych przesądów, waszej żądzy sławy i wszystkich waszych śmiesznych niedorzeczności, które przyszłość będzie sądziła, gdy zrozumiecie prawdę. Bez wątpienia uważa się ten, który miał 50.000 zł dochodu, za bardzo nieszczęśliwego, gdy musi się ograniczyć do 10.000 zł, ponieważ nie może odgrywać roli tak wielkiego pana i nie może żyć na odpowiedniej stopie, mieć koni, lokai, oraz zaspokajać wszystkich swoich zachcianek i namiętności. Sądzi, że cierpi niedostatek. Czy myślicie, że jest naprawdę pożałowania godny, jeżeli obok niego widzicie innych, przymierających głodem i chłodem, nie mających schronienia, gdzie by mogli głowę skłonić? Mądry, chcąc czuć się szczęśliwym, patrzy zawsze poniżej siebie, nie nad siebie, chyba że zapragnie wznieść się duszą w nieskończoność."
Bywają nieszczęścia i cierpienia niezależne od nas i od naszego sposobu postępowania, bo spadają i na człowieka najsprawiedliwszego. Czy jest jaki sposób, by ich uniknąć?
"Kto chce kroczyć naprzód, powinien się im poddać bez szemrania; wszelako czerpie zawsze siłę i pociechę w swoim sumieniu, budzącym w nim nadzieję lepszej przyszłości, jeżeli spełni wszystko, czego trzeba do jej osiągania."
Czy cywilizacja, stwarzając nowe potrzeby, nie jest przyczyną nowych nieszczęść?
"Cierpienia tego świata pozostają w związku z potrzebami sztucznymi, jakie sobie stwarzacie. Kto umie ograniczyć swoje pragnienia i spogląda bez zawiści na to, co jest nad nim, oszczędzi sobie wiele zawodów w tym żywocie. Najbogatszym jest ten, kto ma najmniej potrzeb.
Zazdrościcie uciech tym, którzy zdają się wam szczęśliwymi na świecie; lecz czy wiecie, co ich oczekuje? Jeżeli używają tylko dla siebie, by sobie dogodzić, są egoistami, a w przyszłości los się im odwróci. Żałujcie ich raczej. Bóg zezwala niekiedy, by i człowiek niedobry opływał w dostatki, jednak szczęście jego nie jest do pozazdroszczenia, albowiem spłacać je będzie łzami gorzkimi. Gdy sprawiedliwy jest nieszczęśliwy - otrzyma za to cierpienie nagrodę, jeżeli je znosi mężnie. Pamiętajcie o słowach Chrystusa: "Błogosławieni, którzy cierpią, albowiem ich jest królestwo niebieskie."
Zbytek zapewne nie jest niezbędny do szczęścia, lecz tak nie jest z tym, co koniecznie do życia potrzebne. Czy nie jest więc istotnym nieszczęście tych, którym brak i najniezbędniejszych środków do życia?
"Człowiek jest rzeczywiście nieszczęśliwy, gdy cierpi niedostatek w tym, co mu do życia i dla zdrowia koniecznie potrzebne. Niedostatek ten powstaje czasami z jego winy i wtedy niech obwinia siebie samego; jeżeli zaś kto inny zawinił, wówczas odpowiedzialność za to spada na tego, kto jest przyczyną biedy."
Bóg wskazuje nam widocznie nasze istotne powalanie na ziemi przez odpowiednie nasze zdolności przyrodzone. Czyż wiele naszych niepowodzeń nie wynika z tego, że nie stosujemy się do tego powołania?
"To prawda, a często rodzice z pychy lub skąpstwa odwodzą dzieci swoje z drogi, przez przyrodę im wskazanej i przez to zboczenie burzą ich szczęście; będą musieli za to odpowiadać."
Uznajecie więc za dobre, aby syn wysoko urodzonego pana robił np. buty gdyby miał do tego zdolności?
"Nie należy popadać w niedorzeczności, ani przesadzać; cywilizacja ma swoje wymagania. Dlaczego miałby syn wysoko postawionej osoby, jak mówisz, robić buty, jeżeli może czynić co innego? Może stać się zawsze użytecznym odpowiednio do swoich uzdolnień, jeżeli nie użyje ich w przeciwnym kierunku. Tak np. zamiast złym adwokatem, mógłby zostać może dobrym mechanikiem itp."
Stawianie ludzi poza obrębem ich sfery uzdolnień jest bez wątpienia jedną z najczęstszych przyczyn ich niepowodzeń. Niezdolność do zawodu wybranego jest niewyczerpanym źródłem wszelkich niedomagań; do tego przyłącza się w dodatku duma, która przeszkadza człowiekowi szukać zatrudnienia w niższym zawodzie i podsuwa mu myśl samobójstwa jako ostatni sposób uniknięcia tego, co uważa za poniżenie. Gdyby wychowanie moralne wzniosło go nad głupie przesądy pychy, nie zostałby zaiste nigdy bez pomocy.
Są ludzie, pozbawieni wszelkich środków do życia, chociaż koło nich pełno zbytku, skazani jakby na śmierć. Czego powinni się uczepić? Czy mają skończyć śmiercią głodową?
"Człowiek nie powinien nigdy przypuścić myśli, żeby musiał umrzeć z głodu; znalazłyby się zapewne środki do życia, gdyby tylko pycha nie stawiała się między potrzebę a pracę. Mówi się często, że nie ma żadnego rzemiosła lub stanowiska, które by bezcześciło. Mówi się to jednak tylko drugim, a nie sobie!"
A więc człowiek, nie opanowany przesądami towarzyskimi, mógłby znaleźć prace i środki do życia; ale między ludźmi są i tacy, którzy z powodu choroby lub jakiej innej, od nich niezależnej przyczyny, nie mogą się starać o zaspokojenie swoich potrzeb?
"W społeczeństwie, urządzonym według praw Chrystusa, nie powinien nikt umrzeć z głodu."
Przy roztropnej gospodarce społecznej nie może człowiekowi zabraknąć środków do życia, chyba dzięki jego własnym błędom; błędy jego jednak i wady wypływają często z otoczenia, w którym się znajduje. Gdy człowiek zacznie spełniać Zakon Boży, stworzy nowy porządek społeczny, ugruntowany na podstawie sprawiedliwości i solidarności i sam również stanie się lepszym.
Dlaczego w społeczeństwie ludzkim jest klasa cierpiących daleko liczniejsza, niż klasa szczęśliwych?
"Na ziemi nie ma nikogo zupełnie szczęśliwego, a co uważa się za szczęście, ukrywa często dotkliwe smutki; cierpienia są tu wszędzie. W odpowiedzi zaś na pytanie zaznaczam, że owe klasy cierpiących na ziemi są liczniejsze dlatego, ponieważ ziemia jest miejscem pokuty. Gdy człowiek uczyni z niej siedzibę dobra i dobrych duchów, wówczas nie będzie już tam nieszczęśliwych i stanie się ona dla niego rajem ziemskim."
Dlaczego źli ludzie zwyciężają na ziemi tak często dobrych swoim wpływem?
"Dzieje się tak wskutek słabości dobrych. Ludzie źli są odważni i zaczepni, a dobrzy bojaźliwi; skoro ci tylko zechcą, zaczną przeważać nad złymi."
Jeżeli człowiek jest często sprawcą swych cierpień cielesnych, czy sprawa ma się tak samo i z cierpieniami moralnymi?
"Jeszcze więcej, ponieważ cierpienia cielesne są nieraz niezależne od woli, ale pycha obrażona, zawiedziona żądza sławy, niepokój chciwości, skąpstwa, zazdrości, słowem wszystkie namiętności są to męczarnie duszy.
Zawiść i zazdrość! Szczęśliwi ci, którzy nie znają tych dwóch czerwów, toczących serca ludzkie! Zawiść i zazdrość burzą wszelki pokój ducha temu, kto stanie się ich niewolnikiem; nie dają mu spokoju nawet we śnie i prześladują go, jak ciężkie zmory. Ludzie zawistni i zazdrośni żyją w nieustannej gorączce. Pożałowania godne jest ich położenie i czyż nie pojmujecie, że człowiek stwarza sobie przez te namiętności nad wyraz ciężkie udręki, a ziemia staje się mu wtedy prawdziwym piekłem?"
Wiele powiedzeń potocznych obrazuje w sposób jaskrawy skutki tych namiętności. Mówią: chodzi nadęty pychą, umiera z zawiści, usycha z zazdrości i zgryzoty, traci chęć do jedzenia i picia itd. Niekiedy są ludzie zazdrośni od urodzenia w stosunku do wszystkiego, co ich przewyższa, co postępuje naprzód torem normalnym, a tylko dlatego, że nie mogą tego osiągnąć. Wszystko, co znajduje się ponad ich widnokręgiem, razi ich, a gdyby stanowili większość w społeczeństwie, chcieliby wszystko ściągnąć do swego poziomu. Taka jest zazdrość, złączona z przeciętnością.
Człowiek jest często nieszczęśliwy z powodu wartości, jaką przywiązuje do rzeczy doczesnych; i tak próżność, ambicja i pożądliwość powodują jego nieszczęście. Gdy stanie ponad ciasnym kręgiem życia materialnego i wzniesie się myślą do nieskończoności, która jest jego przeznaczeniem, wydają mu się przygody ludzkie tak niepozorne i dziecinne, jak narzekania dziecka nad utratą zabawki, która była całym jego szczęściem.
Kto upatruje swoje szczęście tylko w zadowoleniu swej pychy i swych grubych pożądliwości, jest nieszczęśliwy, gdy ich nie może zaspokoić, podczas gdy ten, który nie pragnie nic zbytecznego, jest zadowolony z tego, co inni uważają za nieszczęście. Mówimy tu o człowieku wykształconym, ponieważ człowiek dziki, którego potrzeby są bardziej ograniczone, nie ma takich pożądań, ani trosk, patrzy on zupełnie inaczej na rzeczy. W stanie cywilizowanym człowiek wykształcony zastanawia się nad swoim nieszczęściem i analizuje je, dlatego je też bardziej odczuwa; ale może też zastanawiać się nad środkami pociechy. Pociechę tę czerpie z religii chrześcijańskiej, która podaje mu nadzieję lepszej przyszłości i znaleźć ją może w spirytyzmie, który przynosi mu pewność tej przyszłości.
Utrata osób ukochanych
Czy utrata miłych nam osób nie jest jedną z największych przyczyn, przynoszących nam smutek bardzo uzasadniony, ponieważ strata ta jest nie do powetowania i nie jest zawisła od naszej woli?
"Ta przyczyna smutku dosięgnie tak bogacza, jak biedaka; jest prawem powszechnym. Pociechą jest jednak dla was, że możecie obcować z waszymi miłymi za pomocą sposobów, jakie posiadacie obecnie, a później będziecie mieli inne, bardziej bezpośrednie i dostępniejsze dla waszych zmysłów."
Co mamy sądzić o tych, którzy uważają porozumiewanie się z zaświatem za profanację pamięci zmarłych?
"Nie jest ono bezczeszczeniem, jeśli dzieje się to uważnie i wywołuje się ich z szacunkiem; dowodem tego, że duchy kochające was przychodzą z radością i są szczęśliwe, gdy z nimi rozmawiacie. Byłoby to wszakże bezczeszczeniem, gdyby działo się to lekkomyślnie."
Możliwość obcowania z duchami jest nader słodką pociechą, ponieważ daje nam możność porozumiewania się z naszymi krewnymi i przyjaciółmi, którzy opuścili ten świat przed nami. Przez wywołanie przybliżają się do nas, są koło nas, słyszą nas i odpowiadają nam; przestaje więc istnieć rozłąka między nimi a nami. Wspierają nas swą radą, okazują nam swą miłość i zadowolenie, które sprawia im nasza pamięć o nich. Nam zaś sprawia to radość, gdy się dowiadujemy, że są szczęśliwi i za ich pośrednictwem poznajemy warunki ich nowego życia i nabieramy pewności, że kiedyś zobaczymy się z nimi.
W jaki sposób odczuwają duchy nieutulony żal tych, których zostawili na ziemi?
"Duch jest wrażliwy na wspomnienia i żale tych, których miłował, ale bezustanne i nierozumne narzekanie sprawia mu ból, ponieważ dostrzega w tej nadmiernej boleści brak wiary w przyszłość i ufności w Boga, a co za tym idzie, przeszkodę do postępu i do złączenia się ponownego."
Jeżeli dwaj przyjaciele są zamknięci w tym samym więzieniu, a jeden z nich zostanie wcześniej zwolniony, czy byłoby to miłosiernie, gdyby pozostały w więzieniu smucił się nad tym, że jego przyjaciel był prędzej uwolniony, niż on? Czy nie byłoby w tym więcej egoizmu, niż miłości, gdyby żądał, aby przyjaciel jego odbywał z nim więzienie i męczarnię tak długo, jak on? Podobnie ma się rzecz i z dwiema istotami, miłującymi się na ziemi. Kto wcześniej odchodzi, jest prędzej wyzwolony i powinniśmy mu życzyć szczęścia, oczekując cierpliwie chwili, gdy sami będziemy wyswobodzeni.
Zróbmy jeszcze jedno porównanie. Macie bardzo miłego i oddanego przyjaciela, który wszakże jest ciężko chory i potrzebuje koniecznie wyjechać do dalekiej, ciepłej krainy. Będziecie wtedy i nadal listownie się porozumiewali. Czy będziecie się smucili z powodu jego oddalenia, skoro ono jest potrzebne dla jego dobra?
Spirytyzm podaje nam najwyższą pociechę w jednej z najbardziej uzasadnionych przyczyn boleści i smutku. Daje nam bowiem dowody przyszłego życia i obecności koło nas tych, którzy nas miłowali, oraz ich miłości i opieki nad nami. Dzięki spirytyzmowi nie ma już opuszczenia i osamotnienia; człowiek tu na ziemi opuszczony ma zawsze przyjaciół koło siebie, z którymi może duchem obcować.
Niecierpliwie znosimy przykrości życiowe, które zdają się nam nieraz niemożliwe do zniesienia, a jednak, gdyśmy je mężnie przecierpieli bez szemrania i buntowania się, będziemy się cieszyli, skoro nadejdzie chwila wyzwolenia z tego więzienia ziemskiego, jak raduje się człowiek ciężko chory, gdy wyzdrowieje po dokonanym bolesnym leczeniu.
Rozczarowanie i niewdzięczność
Czy rozczarowanie, spowodowane niewdzięcznością i kruchością węzłów przyjaźni, nie jest również źródłem goryczy dla człowieka uczuciowego?
"Tak, ale uczymy was litować się nad niewdzięcznymi i niewiernymi przyjaciółmi, którzy będą ni*) szczęśliwsi od was. Niewdzięczność jest córką egoizmu, a samolub spotka później tak samo zatwardziałe serca, jakie on sam miał. Pomyślcie o tych wszystkich, którzy spełnili więcej dobrego, niż wy, którzy byli więcej warci od was, a którym zapłacono niewdzięcznością! Przypomnijcie sobie, że i Jezus był za życia swego nienawidzony i wyszydzany, że Go uważano za oszusta i zwodziciela i nie dziwcie się, że się i wam podobnie dzieje. Niechaj wasze dobre uczynki będą wam nagrodą na tym świecie, a nie zważajcie na to, co mówią ci, którym je wyświadczyliście. Niewdzięczność jest doświadczeniem waszej wytrwałości w dobrych uczynkach, będziecie za to wynagrodzeni, a ci, którzy was potępiali, będą tym mocniej ukarani, im większa była ich niewdzięczność. Przyroda dała człowiekowi potrzebę miłości, on pragnie kochać i być kochanym. Największym szczęściem, jakie go może spotkać na ziemi, jest znaleźć serce, jednoczące się z nim uczuciem szczerej sympatii; to daje mu przeczucie szczęśliwości, jaka go oczekuje w świecie duchów doskonałych, gdzie wszystko jest miłością i życzliwością. Rozkosz ta będzie samolubowi odmówiona."
Związki antypatyczne
Skoro duchy sympatyzujące dążą do zjednoczenia, dlaczego u duchów wcielonych często bywa tak, iż jedna osoba darzy drugą najserdeczniejszym uczuciem miłości, a ta przyjmuje to obojętnie, a nawet ze wstrętem? Ponadto jak może najgorętsza miłość dwojga ludzi przemienić się w odrazę, a niekiedy w nienawiść?
"Czyż nie pojmujecie, że to jest kara, albo - i to najczęściej - gra niedobrych duchów? A zresztą iluż to ludziom zdaje się, że najgoręcej miłują, sądząc z powierzchownych oznak, a gdy mają żyć z tymi osobami, poznają szybko, że to była tylko skłonność fizyczna. Nie wystarczy zakochać się w jakiejś osobie, która się wam podoba i według waszego zdania ma piękne przymioty. Możecie ją dopiero wówczas ocenić, gdy z nią żyjecie. Ileż to również jest małżeństw, o których z początku sądzą, że nigdy nie będą zgodne, a gdy jedno drugie dobrze poznało i zbadało, zawiązuje się między nimi wierna i stała miłość, ponieważ opiera się na poważaniu wzajemnym. Nie należy zapominać, że to duch miłuje, a nie ciało, toteż gdy zniknie omamienie cielesne - widzi duch prawdziwą rzeczywistość.
Są dwa rodzaje skłonności: cielesna i duchowa, a człowiek często bierze jedną za drugą. Skłonność duchowa, gdy jest czysta, jest trwała i ożywcza; miłość zaś cielesna jest przemijająca i to jest przyczyną, że często ci, którzy myślą, że są złączeni wieczną miłością, nienawidzą się, gdy przeminie czar i szał cielesny."
Czy brak sympatii u osób powołanych do wspólnego życia nie jest źródłem smutków tak ciężkich, że zatruwają cały żywot?
"Rzeczywiście są one bardzo gorzkie, ale jest to jedno z tych nieszczęść, których najczęściej jesteście sami przyczyną. Przede wszystkim są temu winne wasze ustawy, bo czyż myślicie, że Bóg was przymusza, byście żyli z tymi, którzy się wam nie podobają? A następnie szukacie tak często w tych związkach raczej zadowolenia dla swej pychy i ambicji, aniżeli szczęścia obopólnej miłości; ponosicie więc skutki waszych przesądów".
Lecz czy nie pada przy tym niemal zawsze niewinny ofiarą?
"Tak, i dla niego jest to ciężkie cierpienie, lecz odpowiedzialność za to nieszczęście spadnie na jego sprawców. Jeżeli światło prawdy przenikało duszę jego, będzie czerpać pociechę w wierze w lepszą przyszłość. Na koniec w miarę, jak pierzchać zaczną przesądy, znikną także przyczyny tych nieszczęść osobistych."
Bojaźń przed śmiercią
Strach przed śmiercią jest u wielu ludzi przyczyną ciągłego niepokoju. Skąd to pochodzi, kiedy mają przed sobą przyszłość?
"Nie mają przyczyny do tej obawy. Lecz czego chcecie? W młodości mówi się im, że istnieje piekło i niebo i że prawdopodobnie pójdą do piekła, ponieważ o tym, co jest przyrodzone, mówi się, że to jest grzechem śmiertelnym dla duszy. Toteż gdy dorosną, nie wierzą w to i stają się ateistami lub materialistami; w ten sposób dochodzą do wiary, że oprócz żywota doczesnego nie ma nic. Ci zaś, którzy pozostaną przy swej wierze dziecięcej, obawiają się owego ognia wiecznego, który ma ich wiecznie palić.
Sprawiedliwy nie boi się śmierci, ponieważ, wierząc, ma pewność lepszej przyszłości; a miłość, której przykazania spełniał, napawa go ufnością, że nie spotka na tamtym świecie nikogo, którego spojrzenia miałby się obawiać."
Człowiek moralny, który wzniósł się ponad namiętności i nałogi cielesne, ma już na tym świecie rozkosze, nie znane materialiście. Ukrócenie pożądliwości napełnia go spokojem i pogodą. Czuje się szczęśliwy dzięki spełnianiu dobrych uczynków, nie zna, co to przykrości i zawody, bo przechodzą koło jego duszy bez bolesnych doznań.
Zniechęcenie do życia. Samobójstwo
Skąd pochodzi zniechęcenie do życia u niektórych osobników bez dostatecznej przyczyny?
"Pochodzi to z lenistwa, braku wiary, a często i z przesytu. Dla człowieka, oddającego się celowej i użytecznej pracy, odpowiedniej wrodzonym uzdolnieniom, nie ma w niej nic uciążliwego, a życie upływa mu raźno; znosi przykrości z większą cierpliwością i zrozumieniem, bo wie, że czeka go za to pewniejsze i trwalsze szczęście."
Czy człowiek może rozporządzać dowolnie swoim życiem?
"Nie, jedynie Bóg ma prawo do tego. Samobójstwo jest przestąpieniem Zakonu Bożego."
Czy samobójstwo nie jest zawsze dobrowolne?
"Szaleniec, odbierający sobie życie, nie wie, co czyni."
Co mamy sądzić o samobójstwie z powodu zniechęcenia do życia?
"Szaleńcy! Dlaczego nie pracowali? Nie byłoby im życie ciężarem.
Co należy myśleć o samobójcach, pragnących się w ten sposób wyzwolić z nędzy i rozczarowań tego świata?
,Biedne duchy, niemające dość hartu i siły do znoszenia utrapień żywota! Bóg pomaga