Witaj! Zaloguj Utwórz nowy profil

Zaawansowane

Re: proszę o poradę, ponieważ kompletnie się na tym nie znam ;/

kjt
28 wrz 2012 - 21:25:34
zadluzonyznadzieja69 Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> I rzadko w naszych czasach jest tak, by nie było
> już nic do wypróbowania: nowa metoda leczenia,
> zastosowanie jednoczesne leków, które pojedynczo
> okazały się nieskuteczne, dodanie cząsteczki,
> która wzmoże działanie leku działającego zbyt
> słabo... Wiele trzeba by tu powiedzieć o woli
> wprowadzania nowych metod w terapii i o sposobie
> sprzeciwu, z jakim spotyka się ona w samym
> środowisku lekarskim, nie mówiąc już o ostatniej
> interwencji prawodawcy.
> Oczywiście całe leczenie wprowadzane jest
> wyłącznie za zgodą, wyraźną lub domniemaną,
> pacjenta, który może, gdy sobie tego życzy,
> wstrzymać je, nie zgodzić się na nie, albo wyjść
> na własną prośbę. Czekam wciąż na pierwszy
> przypadek takiej odmowy. Najgorszym ciosem dla
> świadomego pacjenta jest porzucenie wszelkiej
> terapii. Do tego stopnia, że gdy taka decyzja jest
> rzeczywiście uzasadniona, co w mojej praktyce
> zdarza się bardzo rzadko, wydaje się niezbędnym,
> by przez miłosierdzie dla bliźniego rezygnację z
> leczenia połączyć z obietnicą podjęcia go po kilku
> dniach lub kilku tygodniach odpoczynku.
> Ale wróćmy do wytrwałej terapii (l'obstination
> thérapeutique). Często leczeniu towarzyszą poważne
> skutki uboczne, przykre dla pacjenta. Jednak
> pacjenci w przeważającej większości wybierają je,
> chociażby poprzez fakt, że w oznaczonym dniu
> zgłaszają się na kolejne leczenie, o którym często
> wiedzą już, że będzie ciężkie i pociągnie za sobą
> liczne ograniczenia. I niejednokrotnie mamy tę
> radość, że możemy obserwować, tak jak wiele innych
> zespołów, małe cuda, nieoczekiwane poprawy, które
> zaskakują lekarza ogólnego lub rodzinę. Rzadziej
> zaskakują one pacjenta, który bardzo na nie
> liczył. Ale trzeba tu też powiedzieć na koniec, że
> rzeczywistym życzeniem pacjenta —
> przekonałem się o tym przez lata konfrontacji z
> losem i chorobą — nie jest wyłącznie
> wyleczenie. Coś w nim samym mówi mu, że nie jest
> to możliwe. Rzeczywistym życzeniem jest otrzymanie
> prawdziwej szansy. Chodzi o to, by być pewnym, że
> nic nie zostanie zaniedbane, że będzie się czynić
> wszystko to, co po ludzku jest możliwe. Życzeniem
> pacjenta jest spotkać zespół (leczący), który
> czynami okazuje, że życie, które im powierzono, ma
> wartość świętości. Wtedy dopiero może osiągnąć
> wyczucie względności, zaakceptować przegraną.
> Inaczej nie uczyni tego — i będzie miał
> rację.
> Są jednak przypadki, gdzie, nawet gdy ból został
> opanowany, nie można nic pożytecznego zrobić dla
> przedłużenia życia, chyba że chodziłoby raczej o
> dni niż tygodnie. Zdarzyło mi się, jedyny raz w
> życiu, spotkać się ze strony samego pacjenta z
> żądaniem czynnej eutanazji: osiemdziesięcioletni
> człowiek, chory na raka żołądka, osłabiony, lecz
> nie cierpiący bólu, wiedział, że nie opuści
> szpitala. Zażądał więc, abym go zabił i wobec
> mojej odmowy nazwał mnie tchórzem. Dawny
> przełożony mojej żony z Ruchu Oporu użył
> argumentów osobistych i codziennie wywierał
> silniejszą presję. I wówczas, jedyny raz w moim
> życiu, zgodziłem się wprawdzie nie na wykonanie
> czynne tego gestu, ale dałem mu fiolkę
> przezroczystego środka o straszliwym działaniu,
> aby go wypił, jeśli się na to zdecyduje. Oskarżył
> mnie, że dałem mu wodę. Przekonałem go, że jest
> inaczej. Uspokoił się, odstawił ampułkę. Umarł
> śmiercią naturalną kilka tygodni później. Wielka
> lekcja, o której nie przestaję do dziś myśleć...
> Przyrzekłem sobie wtedy, że nigdy więcej nie
> ulegnę takiemu żądaniu. Ale dotrzymanie
> przyrzeczenia nic mnie nie kosztowało, ponieważ od
> tego czasu żaden inny pacjent tego nie zażądał.
>
> Wielu dobrze się mających przywołuje, na poparcie
> swoich żądań legalizacji eutanazji, prawo do
> śmierci z godnością.
> Ale co to znaczy umierać z godnością? Na czym
> polega ta godność? Jeżeli jest to dobre
> funkcjonowanie narządów wydzielniczych, to trzeba
> poświęcić wszystkich tych, którzy latami
> korzystają z dializ nerkowych, wszystkich tych,
> którzy zaakceptowali sztuczny odbyt, aby przeżyć.
> Jeżeli chodzi tu o ograniczenie możliwości
> poruszania się, to trzeba by się pozbyć
> niepełnosprawnych ruchowo. Jeśli chodzi o
> funkcjonowanie mózgu, trzeba by poddać eutanazji
> niepełnosprawnych umysłowo. Czy ból będzie znakiem
> braku godności? Jak powiedziałem, opanowanie
> objawów bólu i lęku należy dzisiaj do reguły.
> Pielęgniarki zapewniają opiekę co do ciała i
> konieczną czystość (i dzięki im za te trudne
> gesty, które tylko one świadczą). Nawet rzężący
> oddech w przebiegu pół-śpiączki lub śpiączki może
> być dzisiaj znacznie zmniejszony, a nawet
> usunięty. Dlaczego już wówczas przyspieszać
> czynnie śmierć działaniem medycznym o tak
> strasznej wymowie? Czy zainteresowany tego
> potrzebuje? Rodzina często naciska, aby „z
> tym skończyć”, wysuwając racje, za którymi
> ukrywa się lęk, zmęczenie, już zaakceptowana
> żałoba. Ci, którzy mają się dobrze, mówią o
> „godności osoby ludzkiej”. Chory,
> czasem w sposób tajemniczy, wychodzi ze swojej
> śpiączki, otwiera oczy, patrzy na otoczenie, potem
> zasypia, lub nawet wyraża poprzez mimikę, że
> dostrzega tego, który trzyma jego ręce i który
> gładzi go po twarzy. Wiem także, że w niektórych
> wypadkach, z głębi swego snu, dostrzega także, że
> opuszczono go w momencie, gdy prawdopodobnie
> istota ludzka najbardziej potrzebuje otoczenia.
> Jeśli chodzi o lekarza, on chce zrównoważyć swoje
> zalecenia, aby przynieść ulgę bez agresji,
> towarzyszyć bez zwiększenia udręki, w szacunku dla
> tego życia, które gaśnie, tej jeszcze obecnej w
> najgłębszej śpiączce świadomości, która nas
> opuszcza. Oskarżenia stawiane lekarzom, że nie
> chronią godności umierających, mogę tylko
> całkowicie odrzucić. Niegodne jest traktowanie
> ich, jakby już byli martwi lub jakby już nic nie
> byli warci. Przeciwnie, oni zachowują prawo do
> wszystkich względów należnych żyjącym i więcej
> jeszcze, do okazywania współczucia i solidarności,
> gdyż postrzegają o wiele dłużej, niż sobie to
> wyobrażamy i o wiele dłużej, niżby niektórzy tego
> chcieli. Argument godności ma jeden cel —
> nieświadomy, mogę to przyjąć do wiadomości —
> ochronę wygody tych, którzy dalej żyją.
>
> 2. Eutanazja czynna
>
> Jeśli chodzi o żądanie czynnej eutanazji
> medycznej, to nacisk na jej stosowanie jest coraz
> większy do tego stopnia, że tworzą się
> stowarzyszenia, działają grupy nacisku i nawet
> lekarze zaciągają się w szeregi tej krucjaty, o
> ile nawet nie odgrywają tam głównej roli. Na
> dalszych stronach zbadamy to, co stało się w
> krajach, które skapitulowały, w których eutanazja
> medyczna jest legalna. Ale najpierw trzeba
> rozpoznać kilka aspektów.
>
> Czy lekarz ma coś do powiedzenia o samobójstwie?
> Zdarza się, chociaż bardzo rzadko, że chory
> dotknięty chorobą, o której wie, lub nawet tylko
> myśli, że jest nieuleczalna, kładzie kres swemu
> życiu. To zawsze jest postrzegane przez lekarza
> jako klęska, jako błąd w komunikacji. Nie mógł on
> zapobiec wybuchowi lęku i przejściu do czynu. Z
> pewnością każdy jest właścicielem swojego życia,
> odpowiedzialnym tylko przed Bogiem, jeśli w niego
> wierzy. Ale lekarz wie, że samobójstwo chorego
> rzadko jest gestem zamierzonym i rzeczywiście
> przemyślanym. Ponieważ za młodu byłem członkiem
> ekipy reanimacyjnej, wiem z doświadczenia, że
> wiele usiłowań samobójstw, które pociągały za sobą
> godziny i dni walki, nie zostało następnie
> powtórzonych, gdyż zainteresowany zmienił punkt
> widzenia. To zresztą usprawiedliwiało te ogromne
> wysiłki. Można powiedzieć, że lekarz, w ogromnej
> większości przypadków, nie ma pokusy pochwalenia
> tego czynu. Ani, tym bardziej, jego ułatwienia.
> Czy mielibyśmy dziś wyrzucać sobie, w imię
> wolności, że spędziliśmy noce na walce o to, aby
> nie zgasł ten mały płomyk, który jeszcze się tlił
> u desperata? Samobójstwo z „asystą
> medyczną” nie spotka się z łatwiejszą
> aprobatą niż czynna eutanazja. Nie nauczyliśmy się
> tego rzemiosła, nie po to pochylaliśmy się tyle
> lat nad przedłużaniem życia, aby pomóc je przerwać
> wówczas gdy, przypomnijmy to, są dzisiaj wszystkie
> środki, aby zmniejszyć ból, lęk, a nawet niewygodę
> ostatnich dni życia, którego zgaśnięciu nie możemy
> przeszkodzić.
>
> Śmierć spowodowana przez bliską osobę i
> samobójstwo dokonane z pomocą innych osób- ta
> sytuacja, jak każdy to czuje, może być tylko
> wynikiem strasznej walki sumienia, być może
> opartej na wcześniejszych obietnicach,
> psychologicznym przygotowaniu lub szaleństwie we
> dwoje, albo przeciwnie, rodzajem skrajnej odwagi,
> gestu miłości, który powoduje, że ten, który
> pozostaje przy życiu, przeciwstawia się nakazom i
> nie boi się potępienia. Można tylko zachować ciszę
> wobec tych czynów i nawet być może wzbraniać się
> przed ich sądzeniem.
> Ale trzeba być niesłychanie czujnym wobec ruchów
> na rzecz „samobójstwa z udziałem...”,
> a w danym wypadku z udziałem osób bliskich. Chodzi
> w końcu o ruch przynoszący dochód. W Stanach
> Zjednoczonych ukazała się książka: Final Exit: The
> Practicalities of self Deliverance and assisted
> Suicide for the Dying, która sprzedała się w
> czterdziestu tysiącach egzemplarzy w kilka
> tygodni. Inna ukazała się w Wielkiej Brytanii: How
> to Die with Dignity. Obydwie zawierają głównie
> przepisy pozwalające umrzeć bez bólu. W obydwu
> krajach towarzystwa lekarskie zaprotestowały. Ale
> pozostaje wielkie i złożone niebezpieczeństwo: w
> książkach tych jest dość materiału, by ożywić
> mordercze zamysły i by się nimi posłużyć. Można
> obawiać się, że niejeden nastolatek wykorzysta je
> pod wpływem impulsu, który inaczej mógłby nie
> pociągnąć za sobą żadnych skutków. Na koniec
> istnieje niebezpieczeństwo, że chorzy, których
> stan może się jeszcze poprawić, na czas, którego
> nigdy nie można określić dokładnie, również zrobią
> z nich użytek. Za dowód wystarczą mi wypowiedzi
> pacjentów — około dwudziestu rocznie —
> którzy podczas wizyty mówią: „Doktor
> Jakiśtam powiedział mi, że nie może już nic dla
> mnie zrobić”. Otóż z jednej strony jest to
> często fałsz. Lekarzowi brak entuzjazmu lub
> wyobraźni, a liczni spośród moich pacjentów,
> którym przedstawię plan ratowania ich,
> uwzględniając to, co jest niepewne, ale także
> ukazując perspektywę powodzenia, odzyskują odwagę
> i decydują się walczyć. Z drugiej strony, jak
> można tak po prostu powiedzieć choremu: „Już
> nic nie można zrobić”, i podnieść się, aby
> zamknąć spotkanie? Ale być może odchodzę od
> tematu...
>
>
>
> 3. Samobójstwo „z pomocą lekarza”-
> Aktywna eutanazja medyczna
>
> Artykuł, który ukazał się w 1990 roku w
> „New England Journal of Medicine”,
> potępiał postępowanie lekarza amerykańskiego,
> który „towarzyszył” jednej ze swoich
> pacjentek dostarczając jej substancji do zastrzyku
> i przygotowując zastrzyk, który sobie sama
> zrobiła. Lekarza poparło wielu członków pewnego
> stowarzyszenia dobrze mających się, zdrowych, ale
> nie znalazł jakiegokolwiek zrozumienia wśród
> swoich kolegów. Pytam się, bo śmierć była prawie
> natychmiastowa, czy odszedł dumny z siebie i czy
> przeszedł do innych bieżących spraw? Z różnych
> racji, już przytoczonych, nie jest możliwe, by
> społeczeństwo poniżyło się aż do żądania od swoich
> lekarzy, aby ci stali się zabójcami. Nic nie
> możemy zrobić, jeżeli ktoś bliski zdecyduje się
> skrócić cierpienia kochanej istoty —
> aczkolwiek, powtórzmy to, tylko wyjątkowo te
> cierpienia nie mogą być usunięte. Ale żądać od
> lekarza pomocy w tym, to doprawdy narazić się na
> wielkie ryzyko błędnej drogi, jakiekolwiek byłyby
> prawne bariery ochronne — jest to żądanie od
> niego czynu przeciwnego jego naturze, jego
> powołaniu i jego uczciwości w traktowaniu bytu
> ludzkiego. Jeszcze raz zamknijmy oczy na
> samobójstwo z udziałem bliskich, ale nie wplątujmy
> w to lekarzy.
>
> Co więc powiedzieć o tym innym natarczywym
> żądaniu: legalizacji śmierci zadawanej przez
> samego lekarza?
> Czy życzymy sobie, by wszyscy lekarze zmienili
> kurs, by stać się zaprzeczeniem tego, czym zawsze
> być chcieli? Czy może życzymy sobie, by wśród
> lekarzy istniała grupa specjalistów od śmierci,
> nauczanych, a potem opłacanych, aby usuwali swoich
> bliźnich? Nigdy żadna inna cywilizacja nie żądała
> tego od swoich lekarzy. Nigdy w żadnej innej
> cywilizacji lekarze, magowie, szamani,
> uzdrowiciele nie ulegli takiej pokusie i nie
> domagali się usilnie, aby pozwolono im oddać się
> takim działaniom. Zrozumiałe, że olbrzymia
> większość lekarzy gwałtownie zareagowała. To z ich
> strony wcale nie jest objaw jakiejś nieczułości na
> cierpienie drugiego. To bunt przeciw całkowitemu
> wypaczeniu ich misji .
>
>
>
>
>
>
> PODSUMOWANIE
>
> Nikt, znajdując się w stanie równowagi
> psychicznej, bez względu na wiek, a nawet stan
> zdrowia, nie chce umierać.
> Jak przekonująco jednak brzmi jedna z fraszek
> napisana przez Jana Sztaudyngera, prześmiewcę i
> prawie lekkoducha, w ostatnich tygodniach życia:
> Nie śpieszno mi na tamtą stronę, łąki takie
> zielone.
> Prawie każdy z nas, zwłaszcza dorosłych, ma
> własne doświadczenie z cierpieniem, także osób
> bliskich. Jedno z nich to wspomnienie damy już w
> podeszłym wieku, od kilkunastu lat w znacznym
> stopniu sparaliżowanej, z postępującą fizyczną
> niepełnosprawnością, ostateczną utratą wzroku na
> skutek jaskry, przykutej najpierw do wózka
> inwalidzkiego, a potem do łóżka – ta kobieta
> nie tylko nigdy nie domagała się śmierci, a
> wielokrotnie, prawie do ostatnich swych dni,
> mówiła z głębokim przekonaniem, że chce żyć. Inny
> przykład z relacji prasy codziennej – młody
> człowiek po wypadku całkowicie od wielu lat
> sparaliżowany, z trudem kontaktujący się z
> otoczeniem, domaga się pozbawienia go życia, ale
> tylko do chwili, gdy zostały mu stworzone warunki
> techniczne nawet tylko minimalnej aktywności.
> Cierpiący ponad ludzką miarę, gdyby mógł
> skorzystać ze środków nowej generacji
> uśmierzających ból, odzyskuje chęć do życia, będąc
> nawet w bardzo złym stanie zdrowia. To przecież
> przykłady wzięte z życia, a nie zmyślone.
> Potwierdzone niezliczonymi dalszymi przykładami.
> Pozwala to opowiedzieć się po stronie tych, którzy
> twierdzą, że nie powinno być problemu pozbawiania
> życia ludzi cierpiących, który jest problemem
> właśnie uśmierzania bólu, gdzie postępy medycyny
> są ogromne, ale ciągle niewystarczające.
> Podobnie jest ze stanem wegetatywnym, także
> wtedy, gdy
> Reasumując dopuszczalność eutanazji jest trudnym
> zagadnieniem etycznym. Ma ona zarówno zwolenników,
> jak i przeciwników. Konflikt racji bierze się z
> różnych systemów wartości, jakimi kierują się obie
> strony sporu. Przeciwnicy eutanazji uważają życie
> za święty dar od Boga (głównie przeciwnicy
> eutanazji czynnej) albo uznają je za najwyższą
> wartość. Zwolennicy natomiast twierdzą, iż
> ważniejsze są uszanowanie woli chorego,
> uchronienie go od cierpień oraz jego prawo do
> zachowania godności w rozumieniu, jakie on
> przyjmuje .


Jesteś pewien, że to pomaga?
Temat Autor Odsłon Wysłane

proszę o poradę, ponieważ kompletnie się na tym nie znam ;/

talvi 1883 11 sty 2012 - 15:08:14

Re: proszę o poradę, ponieważ kompletnie się na tym nie znam ;/

Słowacki 599 11 sty 2012 - 15:26:48

Re: proszę o poradę, ponieważ kompletnie się na tym nie znam ;/

jolcia1143 474 25 sty 2012 - 21:18:34

Re: proszę o poradę, ponieważ kompletnie się na tym nie znam ;/

Morski47 532 25 sty 2012 - 21:38:58

Re: proszę o poradę, ponieważ kompletnie się na tym nie znam ;/

zadluzonyznadzieja69 604 27 wrz 2012 - 23:02:35

Re: proszę o poradę, ponieważ kompletnie się na tym nie znam ;/

kjt 827 28 wrz 2012 - 21:25:34



Przykro nam, ale tylko zarejestrowane osoby mogą pisać na tym forum.

Kliknij żeby zalogować