Boze jak ja Cie rozumiem Schoppenko (te 13zł na bilet i na bilety miesieczne do szkoły). Mam dobra prace i zarobki powyzej minimum a przez prawie 2 lata windykatorzy tak "wyprali mi mózg i zastraszyli" ze po wypłacie potrafilam wszystkie pieniadze oddac bankom zostawic sobie 100zł na miesiac. Zalegam prąd wode podatek od nieruchomosci nawet biletu miesiecznego na PKS nie kupowalam (210zł bjednorazowo byo mi szkoda liczylam ze 12 dziennie jakos wygrzebie) aby tylko zaspokoic banki. O jedzeniu nie wspomnę. Zdarzalo sie ze mialam tyko 8zł w portfelu 6zł na PKS w jedna strone plus miejski 1,25 (bo mam ugowy z powodu niepełnosprawnosci) i nie mialam na powrót do domu kolezanki w pracy czesto mnie ratowały pozyczajac 10zł. Ostatnio dostałam w pracy zapomoge na leczenie i rehabilitacje a akurat byly terminy tych bankow co daly mi restrukturyzacje wiec wplacilam im bo chcialam byc w porzadku a tak nie straczylo na pełne raty. Czuje sie jak robot nie człowiek. Na szczescie teraz mam Was i wiem ze podobne rozterki tez przezywacie i powoli zmieniam myslenie nie jestem w stanie ich wszystkich zadowolic chcbym nic nie jadla wiec musze zaczac myslec tez o sobie o swoich lekarstwach(których nie wykuuje z powodu braku pieniedzy) o zaspokojeniu minimalnych potrzeb bytowych swoich i zwierzat które m zaufały. Moje zadłuzenie to jakis horror gdyby wczesniej w zeszlym roku udalo mi sie zrestrukturyzowac nie bylabym w sytuacji jak teraz do grudnia zeszlego roku placilam wszystko wysprzedawalam sie ale placilam w styczniu br pisalam ze nie daje rady placic a zaden sie nie zgodził na restrukturyzacje a potem byla juz równia pochyła.
Schoppenko Ty walczysz juz 3 lata jestes bardzo dzielna chciałabym Cie pocieszyc ze uratujesz mieszkanie ale nie wiecz czy nie lepsza byloby dla Ciebie ta upadłosc ja tez myslalam o niej dla siebie ale wiem co czujesz masz dzieci i kotke a ja mam tez biedaki ze schrona co z nimi by sie stalo jakbym stracia dom?