Ja mam ok. 150tys złdługu i szukałam pomocy w różnych szumnych stowarzyszeniach kobiecych, instytucjach niby życzliwych kobietom, nawet w kościele, który nie znalazł dla mnie i córki schronienia przed oprawcą. A to właśnie on przyczynił się do tej sytuacj,z którą borykam się od lat.Nadzieje wiązałam z ustawą upadłościową, ale okazało się, że "nie dla psa kiełbasa". Zawsze uważałam, że trzeba pomagać innym bo i nam kiedyś ludzie pomogą kiedy zajdzie taka potrzeba, ale teraz sama nie wiem w co wierzyć. Pani Renato dając człowiek czuje się konfortowo ale nie ma innej drogi, aby otrzymać pomoc - trzeba poprosić. A to czy ta pomoc nadejdzie zależy od serca i szczodrości człowieka.Ludzie piszący na tym forum mają ogromne problemy i wielu z nich o wiele większe od moich ale w grupie siła i potencjał.Pozdrawiam i życzę determinacji w swoich działaniach.