Pani kt891 zapewne już poradziła sobie. Minął tydzień od jej informacji na tym forum.
Wina banku w tej sprawie jest ewidentna.
Rozumiem, że nowy numer dowodu był w banku zgłaszany i pani kt891 ma pisemne potwierdzenie tego zgłoszenia. Ten dokument jest kluczowy i nie wolno go nikomu oddawać.
Bank musi zwrócić pieniądze w trybie ekspresowym a ciężar pomyłki swojego urzędnika przerzucić na jego pobory. Wg umowy w całości lub w ratach. To już powinien być kłopot kasjerki żeby udowodnić, że jakieś okoliczności np.brak dostępu do bazy podpisów czy numeru dowodu osobistego klienta uniemożliwiły jej zdemaskowanie oszusta, odmowy wypłaty i zawiadomienie policji przy współudziale straży bankowej.
Niestety reklamacje są rozpatrywane w bankach w trybie wolniejszym niż skargi administracyjne. To jest jeden miesiąc podczas kiedy urzędnik państwowy lub samorządowy ma na to 2 tygodnie. Założę się, że nikt z klientów nie wie jakim prawem banki są tak uprzywilejowane, że o bankowym tytule egzekucyjnym nie wspomnę.
---
Poprawka 2008-10-15 11:30
Tak. Widziałem w GW, że to samo spotkało posiadaczkę konta w Pekao SA. Tam jeszcze gorzej, bo bank wypłacił 1100 zł na skradzione prawo jazdy. To już skandal a bank spokojnie idzie w zaparte.
W Gazecie napisali również, że banki nie wystawiają wcale poświadczeń zastrzeżenia skradzionego/zmiany numeru dowodu osobistego. No i sądź się z nimi!
Jedyna rada. Nie wychodzić z banku bez uzyskania takiego papieru, w razie odmowy wezwać dyrektora oddziału.
Czy czasem Pani kt891 też nie uzyskała "potwierdzenia na gębę" od pani urzędniczki? Wszystko byłoby jasne. Może spisać na straty te 2500 zł. Nauka kosztuje i płaci za nią ten co się kształci. :-(
Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2008-10-15 11:46 przez jotemwu.