poproszę was tutaj o opinie i pomysły, a zwłaszcza pomysły, w następującej sytuacji:
jest sprawa u komornika (długoletnia, zakręcona, przekręcona itd ale nie chodzi w tym momencie o jej szczegóły bo nie mają one żadnego znaczenia na obecną chwilę)
do zapłaty zostało wg wyliczeń i dokumentów ok. 3 tys zł.
tymczasem wierzyciel twierdzi że... 18 tys. zł (po prostu kasa została zapłacona poza komornikiem, są kwity). i istotna rzecz - w tej sprawie prowadzona jest egzekucja z nieruchomości, ale nie było przez te lata licytacji (były wyznaczane terminy i zawieszane). kwestię komornika i tej kwoty można jednym powództwem przeciwegzekucyjnym załatwić, ale...
ano właśnie jest problem, bo pozbycie się tego natręta powoduje, że na głowę
spada bank, który się przyłączył do licytacji z nieruchomości...
co można by wykombinować, by pozbyć się natręta ew. wstrzymać wyznaczoną licytację, ale w taki sposób by nikt inny nie mógł z tego skorzystać:
1. przemówić do rozsądku tej osobie by odwołała licytację (za
miesiąc) i wtedy wszystko wisi - ona kasy nie woła, hipoteka
zajęta, bank nic nie zlicytuje i może w końcu się odczepi i
sprzeda gdzieś do firemki windykacyjnej
2. jak się nie uda przemówić, to ex-żona wystąpi o zaległe alimenty i
zabezpieczenie na poczet przyszłych, wpisałaby się w hipotekę i tym
samym to zniechęciłoby do licytacji, zwłaszcza bank.
jak to widzicie, może jakieś pomysły albo jakieś inne ciekawe akcje? aha, oczywiście poszła skarga na czynności
(nieaktualny operat szacunkowy z 2007 roku) co mogłoby odwlec w czasie i
może zniechęcić natręta (tylko czy skarga zostanie uwzględniona...)
pzdr