Bardzo się cieszę, że Afana zareagowała na mojego focha :P Ja niestety troszkę poznałam bank od wewnętrznej strony i po części nie dziwię się ludziom, że rezygnują z walki o swoje prawa... Sama zdaję sobie sprawę z tego, że przegram walkę z bankiem. I tu wyjaśnię, że nie jestem pesymistką - wręcz przeciwnie - mało na świecie takich "wiecznie uśmiechniętych i optymistycznych perełek" (jak ja) ;o)
Niestety wiem, że banki to molochy wypełnione prawnikami, adwokatami i "sprzedawcami"... Samodzielna walka może doprowadzić "szanownego klienta" (w korespondecji zawsze zaznaczają, że mnie szanują:/) nie tyle do różnego rodzaju chorób na tle nerwowym, co do bankructwa. I o co mi chodzi w tym miejscu? Otóż pisząc na forum miałam nadzieję, że może ktoś byłby w stanie mi doradzić co mam zrobić czy jak w ogóle "ugryźć" mój problem z bankiem... A tu cisza ;o(
No nic... walczę sama, zaczepiam tzw. federację konsumentów i nie tylko (na prawników mnie już nie stać) i oczywiście próbuję sama coś wymyślić...
Mam też nadzieję, że na tym forum utworzy się jakaś "wspólnota", która odważnie będzie ostrzegać "szanownych klientów" i pomagać w walce z molochami (nawet nieudolnie - przecież dobre chęci i poczucie, że można z kimś porozmawiać o swoich "perypetiach bankowych" są wielce budujące) :D
Droga Afano - do odważnych świat należy, więc może wspólnymi siłami uda Nam się rozruszać "towarzystwo"...
Pozdrawiam cieplutko,
Aga
