Witaj! Zaloguj Utwórz nowy profil

Zaawansowane

Getin Bank, wypowiedziana umowa

14 sty 2013 - 00:05:49
W 2008r. zaciągnąłem kredyt w Getin Banku na zakup pojazdu. Prowadziłem wtedy działalność gospodarczą. Po roku spłacania kredytu podpisałem umowy z nieuczciwymi firmami, pojawiły się problemy finansowe. Raty kredytu nieterminowo, ale spłacałem. Na początku 2010 r. miałem wypadek samochodowy. Samochód stał rozbity, ja walczyłem z firmą PTU o wypłatę odszkodowania. Decyzję o wypłacie, po kolejnej wycenie otrzymałem w czerwcu.
W tym czasie miałem opóźnienia w spłacie rat kredytu. W lipcu Getin wysłał do mnie windykatora terenowego. W lipcu 2010 spłaciłem wszystkie zaległe raty. Pieniądze na spłatę to była pomoc od rodziny i znajomych. Sierpień 2010r. zacząłem bez opóźnień w spłatach rat, otrzymałem też zgodę Getinu na wypłatę odszkodowania, pomniejszoną o wartość 2 rat kredytu, które PTU miało przelać bezpośrednio do banku. Z moich obliczeń wynikało, że kolejna rata wymagana będzie za październik. We wrześniu otrzymałem pismo z banku wzywające do spłaty całości kredytu w terminie 2 tygodniu inaczej umowa zostanie rozwiązana. Zatelefonowałem pod numer podany w piśmie, uzyskałem informacje, że mam kontaktować się z windykatorem terenowym ponieważ w systemie nie ma informacji o opóźnieniach w dniu kiedy dzwonię. Zadzwoniłem do windykatora terenowego, ten stwierdził, że nie przypomina sobie, żebym miał jeszcze zaległe płatności. Obiecał jednak upewnić się, sprawdzając wieczorem i oddzwonić.
Oddzwonił wieczorem. Stwierdził, że nie mam zaległości, ja powołałem się na pismo z banku. Windykator stwierdził, że to na pewno jest błąd systemu, ponieważ informacja o kwotach do ściągnięcia z tytułu opóźnień trafia najpierw do niego. W przypadku, kiedy on nie jest w stanie wyegzekwować należności, odsyła to ponownie do banku, który podejmuje decyzję o zerwaniu umowy kredytowej. Powiedział, że mam się nie przejmować pismem.
Po dwóch tygodniach przyszło pismo z banku o zerwaniu umowy kredytowej. Był to dla mnie szok, załamałem się, ponieważ pierwszy raz w życiu byłem w podobnej sytuacji. W piśmie była naliczona kwota do spłaty i podany termin.
Kwota do spłaty mnie zastanowiła, były to zsumowane wszystkie raty z umowy przemnożone przez kurs CHF.
Dzwoniłem wtedy do banku z prośbą o informacje, ewentualne sprawdzenie, że w dniu zrywania umowy nie miałem zaległości. Rozmowa z konsultantem za każdym razem wyglądała tak samo.
Konsultant sprawdzał historię moich wpłat, stwierdzał że spóźniałem się z płatnościami i że bank miał prawo zerwać umowę. Moje tłumaczenia, wyjaśnienia, przypomnienie rozmów z windykatorem nie miały znaczenia.
Konsultanci nie mieli mocy decyzyjnej. Prosiłem o kontakt, z osobą decyzyjną, bezskutecznie. Prosiłem o umówienie spotkania, jeżeli nie mogą mnie bezpośrednio przełączyć na taką osobę, bezskutecznie.
Byłem załamany, nikt nie chciał mnie wysłuchać. Wiem, że zgodnie z umową bank miał prawo wypowiedzieć umowę, wiedziałem jednak, że na dzień wypowiedzenia byłem bez opóźnień.
Chciałem spotkać się osobą, która powie mi co dalej, jakie są możliwości rozłożenia kwoty na raty, które mógłbym spłacać. Bank nie dał mi możliwości spotkania, konsultanci przez telefon udzielali mi informacji, że mam wpłacić całą kwotę, która w tym czasie wynosiła około 70tyś PLN.
Mijał czas, odsetki karne rosły mi w tempie około 900PLN miesięcznie, ja całkowicie się załamałem i poddałem w walce o możliwość załatwienia sprawy i rozpoczęcia spłacania zadłużenia.
Nowa nadzieja i szansa na rozmowy przyszła w sierpniu 2011r. Moją sprawę Getin przekazał do obsługi kancelarii windykacyjnej. Pierwszy list z kancelarii otrzymałem we wrześniu. Podobnie jak w pismach z Getinu, podany był numer telefonu, pod który zadzwoniłem.
Pierwsza rozmowa z panią z kancelarii była szorstka, ale nie poddałem się, zadzwoniłem ponownie. Po długiej rozmowie, pani zmieniła ton. Powiedziała wtedy, że ma pismo z banku i zajmują się wyegzekwowaniem należności, że nie jest w stanie komunikować mnie z bankiem w innych sprawach.
Pani powiedziała mi, jakie są możliwości spłaty, że mogę spłacać w ratach, które wspólnie ustalimy, ewentualnie może dać mi kilka tygodni na całkowitą spłatę, w przypadku której anulowane będzie mi część odsetek. Nie pamiętam już teraz ile odsetek miało być anulowanych, czy to 50%, czy 70% w przypadku jednorazowej wpłaty.
Po raz pierwszy od ponad roku miałem osobę, które nakierowała mnie i wysłuchała. Po raz pierwszy od ponad roku poczułem ulgę, że w końcu zacznę spłacać to ogromne jak dla mnie zadłużenie.
Po rozmowie z rodziną, wybrałem opcję spłaty całkowitej z anulowanie znaczącej części odsetek. Rodzina zgodziła się zaciągnąć pożyczkę hipoteczną, którą ja miałem spłacać. W październiku wybraliśmy 2 banki, do których złożymy wnioski. W październiku też skradziono mi pojazd.
Panią z kancelarii informowałem telefonicznie dwa razy w tygodniu o postępach w załatwianiu pożyczki. Załatwienie pożyczki, to kwestia 3-4tygodni, pojawiły się jednak niewielkie problemy nieznacznie przeciągające w czasie termin przyznania pożyczki (m.in. uregulowanie wpisów w księgach wieczystych). Wszystko jednak było załatwiane bezzwłocznie, najszybciej jak się da. Wstępna decyzja banku była pozytywna, mieliśmy umówionego rzeczoznawcę wskazanego przez bank do wyceny nieruchomości. Wszystko zbliżało się do pozytywnego rozwiązania. Cały spokój zburzył jednak telefon od pani z kancelarii. Getin stwierdził, że odbiera sprawę kancelarii.
Tak kończył się listopad. Ja dalej ciągnąłem temat pożyczki. Po wycenie zatelefonowałem do kancelarii, pani poinformowała mnie, że już nie prowadzą mojej sprawy, żebym kontaktował się z bankiem.
Sprawa zaszła tak daleko, byłem bliski zamknięcia sprawy Getin, zacząłem wiec dzwonić do banku. Kilkadziesiąt telefonów, rozmów z konsultantami, ponownych próśb o kontakt z osobą kompetentną zeszły na niczym. Nie wiedziałem, czy to co ustaliłem z kancelarią jest wiążące, co dalej robić. Odpuściłem temat pożyczki w styczniu, w dalszym ciągu dzwoniłem do banku, oczywiście bezskutecznie. W styczniu doszedłem do wniosku, że i tak nic nie wydzwonię, postanowiłem czekać na ruch banku. Do kwietnia bank się nie odezwał, wysłałem pismo do banku z prośbą o kontakt w sprawie spłaty. Opisałem sytuację z zerwaniem kredytu, z firmą windykacyjną i o stale rosnących odsetkach. Ze strony banku cisza.
W grudniu 2012 dostałem ostateczne wezwanie do zapłaty. Odsetki urosły do 30tys. Po dwóch dniach dzwonienia pod numer telefonu z pisma, udało mi się skontaktować z osobą, która wysłała to pismo. Opowiedziałem jak wygląda sprawa, że mimo wielu prób dogadania się z bankiem nie udało mi się nawet dotrzeć do osoby, która mogłaby ustalić ze mną plan spłat. Pani z banku stwierdziła, że moje próby nie mają znaczenia, że mimo braku kontaktu z banku byłem zobowiązany spłacać (cyt: wielkość zadłużenia znam, numer rachunku mam). Wiedziałem, że ciężko będzie mi się dogadać przez telefon, zaproponowałem spotkanie. Pani stwierdziła, że możemy się spotkać, ale powtórzy mi to samo co przez telefon. Stwierdziła również, że nie jest osobą decyzyjną w sprawie i nie ma możliwości skontaktowania mnie z osobą decyzyjną. Rozmowę zakończyliśmy na tym, że pani prześle do mnie kolejny list i spotkamy się w styczniu.
11 stycznia pojechałem spotkać się z panią w towarzystwie drugiej pani. Panie wyszły, jak mi się wydawało po mnie, na klatkę schodową. Na pytanie, gdzie będziemy rozmawiać, stwierdziły, że tutaj, czyli na klatce schodowej. Pierwsza myśl, chciałem podziękować za rozmowę, ale mimo miejsca zaczęliśmy rozmowę. Rozmowa tak jak wszystkie inne. Bez moich argumentów, tylko jeden argument. Ma pan dług, musi pan spłacić dług plus odsetki, ewentualnie prosić o umorzenie połowy. Argumenty, o bezskutecznych próbach kontaktu z mojej strony nie miały znaczenia. Brak możliwości rozłożenia kwoty na raty, chyba że wpłacę kapitał, odsetki mogą rozłożyć.

Moje pytanie, jak dochodzić mam swoich racji? Czy jest szansa na anulowanie odsetek? Nie unikałem i dalej nie unikam spłaty tego kredytu, uważam jednak, że naliczanie odsetek i unikanie kontaktu ze strony banku to czyste naciąganie. Mam przygotowane pismo do banku, w którym napisałem, że chciałbym spłacić cały należny kapitał i odsetki maksymalnie do kwoty 5tyś ponieważ do spłaty większych się nie poczuwam. Nie wiem jednak, czy mam je wysłać.

Pytanie drugie, jak bank nalicza kapitał w dniu zerwania umowy? U mnie zsumowali wszystkie raty (kapitał + odsetki).

Z góry dziękuję za pomoc
Temat Autor Odsłon Wysłane

Getin Bank, wypowiedziana umowa

greluk 3171 14 sty 2013 - 00:05:49

Re: Getin Bank, wypowiedziana umowa

kinga 590 14 sty 2013 - 00:46:51

Re: Getin Bank, wypowiedziana umowa

greluk 815 14 sty 2013 - 02:20:30

Re: Getin Bank, wypowiedziana umowa

kinga 729 14 sty 2013 - 09:11:04

Re: Getin Bank, wypowiedziana umowa

greluk 612 14 sty 2013 - 17:56:47

Re: Getin Bank, wypowiedziana umowa

kinga 544 14 sty 2013 - 18:51:46

Re: Getin Bank, wypowiedziana umowa

juusta 613 14 sty 2013 - 19:57:09

Re: Getin Bank, wypowiedziana umowa

greluk 590 14 sty 2013 - 22:15:26

Re: Getin Bank, wypowiedziana umowa

kinga 814 14 sty 2013 - 23:06:08

Re: Getin Bank, wypowiedziana umowa

greluk 523 14 sty 2013 - 23:25:03

Re: Getin Bank, wypowiedziana umowa

juusta 686 15 sty 2013 - 09:08:03

Re: Getin Bank, wypowiedziana umowa

kinga 772 15 sty 2013 - 09:32:37

Re: Getin Bank, wypowiedziana umowa

juusta 530 15 sty 2013 - 10:15:22

Re: Getin Bank, wypowiedziana umowa

d12345 705 27 lut 2013 - 21:32:56



Przykro nam, ale tylko zarejestrowane osoby mogą pisać na tym forum.

Kliknij żeby zalogować