Mnie (a właściwie moją s.p. mamę) najbardziej nękała łachuderfirma KRUK z Wrocławia. Nie dość, że automat tej firmy wydzwaniał o różnych porach dnia i nocy, to przesyłali pisma przepasane czerwony pasem i straszyli, że przyślą agencję detektywistyczną w celu ujawnienia majątku. W domu mnie jeszcze nie nachodzili. Mama zmarla po trzech miesiącach pobytu w szpitalu, ja jeszcze za jej życia wyłączyłem mamy telefon, bo miałem do tego pełnomocnictwo, a swój numer zastrzegłem. A z chwilą śmierci mamy załatwiłem z listonoszką, aby robiła zwroty do nadawców wszelkiej korespondencji adresowanej do mamy z adnotacją "Adresat nie żyje". W ten sposób zatkałem parszywe złodziejskie gęby i bankom i windykatorom.*******