Re: ugoda z bankiem

Proponuję Ci najpierw telefon do pana Romana Sklepowicza. Ja nie wierzę w takie firmy, nie ma żadnej gwarancji że po wpłaceniu pieniędzy zrobią cokolwiek. Inaczej by było, gdyby najpierw załatwiali ugody a dopiero po finalnym zakończeniu dogodnym dla zadłużonego chcieli pieniędzy. Takich naciągaczy w necie nie brakuje, sama padłam ofiarą podobnej firmy z Poznania.

Cytat z ich strony: "Bank jest zainteresowany:
- odzyskaniem pieniędzy, choćby w długiej perspektywie;
- powrotem Klienta do stanu, w którym generuje on obroty i dochody.

Nie mają racji portale, które propagują demoniczny obraz Banku jako wroga. Bank jest niebywale groźnym przeciwnikiem jeżeli go sprowokujesz. Zrób coś przeciwnego - wyjdź z propozycją ugody."

My tu na forum jesteśmy namacalnymi przykładami że bankom wcale nie zależy na odzyskaniu pieniędzy, owszem straszą, wydzwaniają, piszą dość kosztowne monity aby na końcu sprzedać dług do firmy windykacyjnej za maleńki procent wartości. Jeśli by tak było to wystarczy matematyka na poziomie dziecka z podstawówki aby stwierdzić, że 5% zadłużenia odzyskane od firmy windykacyjnej poprzez sprzedaż długu jest znacznie mniejsza niż perspektywa ugody i spłaty przez dłużnika wierzytelności nawet w okresie 10 lat. Czym różni się dłużnik od takiej firmy, że jemu nie chcą iść na rękę i zawrzeć ugody a firmie chcą ? Prawo nie przewiduje żadnego specjalnego przywileju w negocjacjach z bankami firmą jak ta z netu.

Niemniej jednak lepsza jest najgorsza ugoda niż najlepsza windykacja. Moim zdaniem te firmy to zwykłe naciąganie, już i tak upodlonych i biednych ludzi.

Jeśli uważnie przeczytasz nasze forum, to na pewno zauważysz że w każdym wypadku proponujemy zawarcie ugody/restrukturyzacji z bankami a nie pójście z nimi na wojnę. Sąd to ostateczność, choć i tu nie ma żadnej gwarancji że się uda wygrać z bankiem choćby się było "na prawie".

Nasze prawo jest jak płot- żmija się prześlizgnie, lew przeskoczy a jest po to aby się bydło po polu nie rozbiegało gdzie nie powinno.