Komornik - dla kaprysu - miewa gest, ale nie wobec dłużnika.
Licytacja ruchomości. Pierwsza nie odbyła się z braku oferentów (zapewne obwieszczenie zostało podane do publicznej wiadomości na 10 min. przed licytacją). Przy drugiej spadła cena wywoławcza.
Komoras podjeżdża autem pod dom dłużnika. Z cara wypakowuje się osoba towarzysząca, która nie wchodzi do mieszkania. Spaceruje wokół budynku. Dłużnik dyskretnie obserwuje rozwój sytuacji przez okno. Komoras pakuje się do lokalu. Po chwili do drzwi puka "towarzysz" komora - "Dzień dobry. Ja na licytację" - Kupuje sprzęty AGD/RTV warte kilka tysięcy złotych za - bagatelka - 800zł! Wynoszą zakupiony sprzęt i ładują do samochodu komorasa. Osoba, która go kupiła odjeżdża wraz z komorasem. Na pytanie zdziwionego dłużnika, czy ta osoba jest kimś znajomym - komoras odpowiada: - "Ależ skąd"!
Po pewnym czasie dłużnik stawia się w kancelarii komornika i widzi przy biurku osobę, która kupiła jego ruchomości...
Komoras, zapewne w ramach premii uznaniowej, wypłacił pracownikowi wynagrodzenie w naturze. Miał gest. "Pomógł" mu wyposażyć mieszkanko.
Licytacja i sprzedaż ruchomości nie zmniejszyła zobowiązań dłużnika nawet o jedną setną. Wierzyciel otrzymał grosze. Obłowił się komoras (koszty licytacji) i jego pracownik.
Nasz forumowy Ketling miałby w tej sprawie więcej do powiedzenia. Nie wiem, czy się odezwie, bo złe emocje do dziś w niej nie wygasły.
Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2011-10-12 14:42 przez flame.