Z jak to oni okreslili ,,niedociagniecia"straciłam mozliwosc kupna domu po bardzo niskiej cenie.Ubiegałam sie o kredyt hipoteczny w innym banku,ale jakas z pracownic PKO BP zapomniała(?!?)usunac moją naleznosc zaplaconą dwa lata temu.Zwracałam sie z pismem do placówki windykacjinej,w której uregulowałam swoja naleznosc,ponad dwa lata wczesniej ,o wystawienie mi zaswiadczenia,ze nie posiadam zadnych zaległosci i obciazen finansowych.Pismo takie otrzymałam,prosilam o wykreslenie mnie z rejestru w lutym 2006 roku.Dostalam to zaswiadczenie na pismie.Po złożeniu papierow,w jednym,drugim banku ,po kolejnych odmowach przyznania mi kredytu,okazało sie ,ze mam ,,NIEZAPLACONY "kredyt?!?i nie była to zapłacona kwota prawie 10 000zł.,ale te trzy skumulowane raty na dzien wrzesien 2005 roku.Panie z banku,mnie przeprosily i zapewniły że,najszybciej jak moga to skorygują,ale czy to nie jest czasem sprawa która może znalesc swoj koniec w sadzie?Poniosłam przez takie niedopatrzenie ogromne straty materialne,jak i moralne.