Re: BTE co dalej

Kochani Schoppenko i Typku. Siedzę właśnie w dokumentach i musze sprostować, że BTE zostal wystawiony 10 czerwca 2002, a klauzule wykonalności nadano mu 8 lipca 2002 r. W Postanowieniu o nadaniu klauzuli BTE Sąd stwierdził, że "przedstawiony BTE spełnia wszystkie przesłanki wymagane art.96 ustawy Prawo bankowe, wobec czego, opierając się na twierdzeniach wierzyciela, że przysługuje mu wierzytelność w wysokości określonej BTE (w sprawach tych Sąd nie bada ich prawdziwości), sąd orzekł jak w sentencji..."Na moje żądanie komornik potwierdził odrębnym pismem, że wniosek egzekucyjny wpłynał do niego 20 stycznia 2007. Jak pisałam nie wniosłam żadnego sprzeciwu i wszystkie możliwe terminy minęły.Egzekucja z wynagrodzenia trwa od kwietnia 2007 do dnia dzisiejszego. We wniosku egzekucyjnym z 29 stycznia 2007 podano kwoty: należność główna 14.170,95 (jak w BTE), naliczone odsetki do tego dnia 24.244,26 (rosną o 13,72 zł. dziennie, a wynoszą 29,9% p.a.). W informacji pisemnej od komornika o stanie zaległości w sprawie z 10 stycznia 2011 komornik podaje, że zaległość na ten dzień wynosi: główna: 14.170,95 (a więc nic nie spłaciłam przez 4 lata ściągania 50% z wynagrodzenia?), a odsetki do tego dnia to 17.252,94 (a więc przez 4 lata spłaciłam tylko ok. 7000 odsetek?) i rosną o 13,37 zł. dziennie. I tu mam gorzej niż wątpliwość, bo 24 listopada 2009 roku poprzedni komornik postanowił uznać się niewłaściwym do prowadzenia sprawy i formalnym pismem przekazał akta egzekucyjne tej sprawy obecnemu komornikowi, a w piśmie o przekazaniu podał następ. kwoty: ustalił zaległość na łączną kwotę 33.141,47 zł., w tym na rzecz wierzyciela 13.685,72 + odsetki 19.455,74 i stwierdził dalej, że na rzecz wierzyciela wyegzekwowano kwotę 17.986,55 zł. Poradźcie proszę, co mam zrobić, czy pisać tę skargę o zwnowienie postępowania zakończonego nadaniem klauzuli wykonalności BTE, czy nie?Wiem, że przez swoje zaniechanie przegapiłam sprawę i płacę frycowe, ale nie mam szanszy tego spłacić do końca życia, ani ja, ani moja rodzina. Prawnik warszawski z uznanej kancelarii w 2007 roku wziął ode mnie 200 zł. za 5 minutową poradę i powiedział, że nie chciałby zajmować się ta sprawą, a jeśli już to nie będzie mnie stac na jego wynagrodzenie (!).