Witam wszystkich serdecznie
Pierwszy raz piszę na forum, chociaż nie ukrywam, że przed rejestracją pilnie śledziłem watki i wiele z nich się dowiedziałem, za co wszystkim piszącym bardzo dziękuje. Niestety nadszedł dzień, że samo czytanie nie wystarczy, wiec proszę o pomoc. Kilka lat temu wziąłem kredyt w polbanku. Przez około trzy lata spłacałem go regularnie, ale niestety po pseudokryzysie w roku 2009 zaczęły się robić opóźnienia w spłacie, a później niestety zaprzestałem spłat. Bank tradycyjnie przekazał sprawę do windykacji (kruk) z którą oczywiście nie rozmawiałem. W momencie kiedy moja sytuacja finansowa zaczęła się powoli klarować zwróciłem się do banku z prośbą o restrukturyzację. Nie będę cytował całej korespondencji, bo trochę tego było, ale na moją prośbę bank odpowiedział pozytywnie, nie podając jednocześnie warunków na jakich ta restrukturyzacja miałaby się odbyć, a jedynie informując mnie iż wszystkiego dowiem się pod podanym w piśmie numerem telefonu. Oczywiście zadzwoniłem pod ten numer i dowiedziałem się, że mam wpłacić 1200 PLN i dopiero wtedy moja prośba zostanie rozpatrzona. W związku z takim obrotem sprawy poprosiłem osobę z którą rozmawiałem o przesłanie takiej informacji na piśmie, na co usłyszałem, że nie ma ona takiego obowiązku i nic po tej wpłacie mi nie gwarantuje. Ponieważ ustaliłem adres mailowy tej osoby wysłałem do nie mail z taką samą prośbą. Pani skontaktowała się ze mną telefonicznie i bardzo opryskliwie poinformowała mnie o tym, iż to ja jestem dłużnikiem a ona nic nie musi. Powiedziałem jej wtedy, że nie uchylam się od długu i chcę spłacać a jedyne o co proszę to przesłanie warunków na mail. Niestety nie uzyskałem tego o co prosiłem. W związku z tym wysłałem jeszcze kilka maili do tej osoby z podobną prośbą nawet wyszczególniając to co powiedziano mi przez telefon, niestety na żaden z nich nie otrzymałem odpowiedzi. Jednocześnie wysłałem do banku ponownie pismo z prośbą o przesłanie warunków restrukturyzacji oraz załączyłem wszystkie maile jakie wysyłałem w tej sprawie do pracownicy banku (oczywiście za potwierdzeniem odbioru). Nadal nie otrzymałem odpowiedzi. W związku z tym ponownie wysłałem mail do w/w pracownicy z deklaracją spłaty i ponowną prośbą o przesłanie warunków. I co? Jak zapewne się domyślacie znowu nic :/. W zeszłą środę dostałem pismo od komornika o wszczęciu egzekucji właśnie z tytułu tego kredytu. W odpowiedzi w piątek napisałem kolejne pismo do banku z prośbą o przesłanie warunków restrukturyzacji (na którą przecież wyrazili zgodę pisemnie) odpowiednio wszystko argumentując. Na odpowiedź czekam do dziś, a w/w pracownica ogranicza się do wysyłania SMS`ów w stylu: "proszę o pilny kontakt pod numerem telefonu ...". Aha, i jeszcze jedno. W momencie jak pracownica nie chciał potwierdzić mi nawet mailowo wymagań banku wziąłem się (w swoim mniemaniu) na sposób i poinformowałem ją w trakcie którejś z naszych rozmów telefonicznych, że nagrywam rozmowę (zawsze to jakieś potwierdzenie). W momencie kiedy ta pani to usłyszała powiedziała: "Nie wyrażam na to zgody więc nie będzie mógł pan tego użyć". Ciekawe czego ta pani się boi, bo jeżeli propozycja jest uczciwa to w moim przekonaniu nie powinna się niczego bać. Strasznie się rozpisałem, za co przepraszam, ale chciałem opisać sytuację w miarę dokładnie. Moje pytanie brzmi: dalej walczyć pismami, na które nikt nie odpisuje i czekać no rozwój sytuacji, zadzwonić może do pracownicy banku i ustalać wszystko na telefon, bez żadnego potwierdzenia? A może jakieś inne rozwiązanie? Nie uchylam się od zobowiązania, chcę spłacać ale przerabiałem już temat ugody z bankiem (kredyt samochodowy). Dostałem pismo z informacją ile muszę wpłacić na początek, z datą do kiedy. Wpłaciłem, bank wysłał ugodę i jest ok. A z tym tematem nie mam pojęcia co robić. Proszę o jakąś podpowiedź i z góry dziękuję