Witajcie kochani
Chcialam jechac do p. Romana dzis mialam nawet umowiony transport z pracy ale wystraszylam sie sniezycy. Nie wyobrazacie sobie jaki przezywam horror. Ja mieszkam na wsi naokolo gory i las codzien dojezdam 8 km do gminy na PKS a potem PKS do Czestochowy do pracy. W poniedzialek bylam zalamana nie dalo sie wyjechac z domu mam podjazd pod gorke. Moj Facet 2 godziny probowal wyjechac z domu po mnie do PKS w poniedzialek po pracy. Nie wiedzialam co robic wiec szlam pieszo do domu ale balam sie ze sie sciemni i ciezko mi bedzie isc droga przez las. Przeszlam 2 km przez snieg a potem zadzwonil moj facet ze sasiad wyciagnal go na droge traktorem i przyjechal po mnie bylam uratowana nie musialam isc przez ten las. Ale z tego wyziebiecia a moze z niedojadania rozchorowalam sie i wczoraj nie poszlam do pracy a do lekarza i znowu powtorka z rozrywki godzine wyjezdzalismy do lekarza. Dzis tez nie bylam w pracy ale jutro musz isc mam pilna robote w pracy byli zli ze nie przyszlam. Jestem przerazona caly czas sypie nie wiem jak jutro wyjedziemy na droge. Na dodatek akumulator ledwo ledwo na tym mrozie. Wszyscy naokolo mnie atakuja mama siostra w pracy jak moglam byc tak glupia wyprowadzic sie tak daleko od miasta. Oszczedzam na wszystkim nawet na weglu w pokoju udaje mi sie dogrzac do 20 ale w kuchni przy takiej pogodzie mam 12 stopni. Napisalam Cervezie dokładnie o moich problemach Wam tylko napisze ze to bagno w którym jestemta decyzja o domu to byl strach przed wózkiem inwalidzkim. Jestem chora mam uszkodzony kregosłup po wypadku samochodowym w 2001 roku mialam niedowlad nóg po operacji ustapil ale caly czas mam zagrozenie ze moze wrócic. W 2007 roku mialam nawrót choroby i wtedy wystraszylam sie ze w moim mieszkaniu w bloku nie dam rady poruszac sie na wózku ubikacja miala niecaly 1 m kwadratowy powierzchni i waski przedpokoj a poza tym choc parter w bloku ale bylo 8 schodów). W moim domu na wszelki wypadek mam łazienke dla inwalidów taras z jednym schodkiem i nawet w prypadku wózka bede w stanie w nim zyc. Niestety ten dom to moja ruina finasowa i byc moze smierc publiczna a ja tak chcialam zyc pomimo takich ciezkich przezyc corka z choroba psychiczna onecne w remisji, smierci meza na raka, i mojego wypadku po ktorym 2 miesiace lezalam w łozku a potem poddalam sie operacji na kregoslupie) CHCIALAM ZYC GODNIE NIE BYC CIEZAREM DLA INNYCH.
Mój facet to zwiazek nieformalny niestety nie pomaga finansowo nie ma pracy troche dorabia remontuje traktory. Caly ciezar odpowiedzialnosci spoczywa na mnie zreszta takie mam cale zycie maz zmarl kiedy corka miala 20lat a syn 16 ale corka byla leczona psychiatrycznie juz od 3 lat a syn po smierc ojca uzaleznił sie chorobliwie od Internetu rzucil szkole mialam z im mnostwo problemów. Bylam calkiem sama nikt mi nie pomagal. Teraz dzieci mieszkaja w Czestochowie syn u tescia a córka wynajmieje pokoj obydwoje pracuja syn zrobil wreeszcie mature i zaczal w tym roku studia zaoczne. Moja ciezka praca plus wyprowadzka z Czestochowy to byl nauka samodzielnosci dla nich ze mna tylko wegetowaly w domu jedno w łozku z depresja a dugie cala dobe przzy kompie. Teraz obydwojwe wydorosleli.