Witam ponownie, nie było mnie jakiś czas, ale postawnowiłem sprawdzić co u was słychać :)
Barbara: "A dlaczego tylko 6 miesięcy? A jak ktoś w ogóle nie utrzymuje kontaktów z rodzina i go to nie interesuje i nagle zostaje obdarowany kwiatkiem w postaci długów? Po np.2 latach - bo sie wierzyciel gdzieś tam dokopał."
Masz 6 misięcy od momentu dowiedzenia się o dziedziczeniu. Tak więc nie bój nic, jak po 2 latach się dowiesz, że zostałaś czymś obdarowana to od tego momentu masz 6 miesięcy.
Zasadniczo przychylam się do pomysłu, że dziedzicZenie długów powinno być tylko do wysokości spadku. Odrzucam natomiast myśl, że w ogóle nie powinno być dziedziczenia długów. Wielokrotnie już była na ten temat dyskusja.
Nie wiem na jakiej podstawie Gustlik uważa, że całe dobro, które zgromadzi spadkodawca mu się należy, natomiast całe zło chętnie odrzuci. Jak ma być sprawiedliwie to niech będzie sprawiedliwie. Przyjmujesz wszystko od spadkodawcy. Albo nic.
Parokrotnie Gustlik próbował tłumaczyć, że przecież nie przyczynił się do powstania długu, więc dlaczego ma go spłacać. To przecież nie jego dług. Jasne, oczywiście. Ale również parokrotnie odpowiadałem wtedy, że bardzo często jest tak, że spadkobierca nie przyczynia się również do powstawania majątku zmarłego. Więc analogicznie: majątek nie jest jego.
Wielokrotnie zauważyłem, że Gustlik bardzo chętnie bierze, natomiast jak coś trzeba oddać to już nie ma chętnych. Może pora pomyśleś o sprawiedliwości?
Gustlik, krytukujesz banki, że próbują wszystich wyrolować. A ty jak się zachowujesz? Dokładnie tak samo.
Nie interesują sie długi spadkowe? Jest na to naprawdę prostry sposób: nie przyjmuj spadku. A jak chcesz mieć spadek to popatrz obiektywnie na sprawę.