mager Napisał(a):
>
> Zasadniczo przychylam się do pomysłu, że
> dziedzicZenie długów powinno być tylko do
> wysokości spadku. Odrzucam natomiast myśl, że w
> ogóle nie powinno być dziedziczenia długów.
> Wielokrotnie już była na ten temat dyskusja.
> Nie wiem na jakiej podstawie Gustlik uważa, że
> całe dobro, które zgromadzi spadkodawca mu się
> należy, natomiast całe zło chętnie odrzuci. Jak ma
> być sprawiedliwie to niech będzie sprawiedliwie.
> Przyjmujesz wszystko od spadkodawcy. Albo nic.
> Parokrotnie Gustlik próbował tłumaczyć, że
> przecież nie przyczynił się do powstania długu,
> więc dlaczego ma go spłacać. To przecież nie jego
> dług. Jasne, oczywiście. Ale również parokrotnie
> odpowiadałem wtedy, że bardzo często jest tak, że
> spadkobierca nie przyczynia się również do
> powstawania majątku zmarłego. Więc analogicznie:
> majątek nie jest jego.
> Wielokrotnie zauważyłem, że Gustlik bardzo chętnie
> bierze, natomiast jak coś trzeba oddać to już nie
> ma chętnych. Może pora pomyśleś o
> sprawiedliwości?
> Gustlik, krytukujesz banki, że próbują wszystich
> wyrolować. A ty jak się zachowujesz? Dokładnie tak
> samo.
> Nie interesują sie długi spadkowe? Jest na to
> naprawdę prostry sposób: nie przyjmuj spadku. A
> jak chcesz mieć spadek to popatrz obiektywnie na
> sprawę.
może być też tak że ktoś wszedł w posiadanie majątku za sprawą bycia współmałżonkiem, nie ponosząc samemu praktycznie żadnych kosztów. umiera, zostawia ten 'swój' majątek i długi. majątek stanowi pół mieszkania w którym mieszka rodzina zmarłego i zarazem spadkobiercy (mieszkają od dawna i od dawna utrzymują gospodarstwo domowe samodzielnie, bez pomocy zmarłego). po śmierci wspomnianego członka rodziny nic się nie zmienia poza koniecznością spłaty jego długów, o których nie było wiadomo (banki dawały kredyty, a hipermarkety karty kredytowe renciście - 750zł renty). jeśli się odrzuci spadek banki wchodzą na mieszkanie, jeśli się nie odrzuci również bądź na konta żyjących.
czy ktoś mający wiedzę prawniczą widzi szansę na pozytywne zakończenie tej sprawy?