Ja żyję w Polsce. Biedy skrajnej nie znam - to fakt - ale bywało, że nie miałem na jedzenie, choć krótko.
I powtarzam od początku mojego tematu, że trzeba tak robić, aby wyjść z biedy.
Nie trzeba żyć za 1000zł miesięcznie, da się zarobić realnie 3,4 tys. miesięcznie mając nawet średnie wykształcenie. Trzeba tylko chcieć i pracować. Najważniejsze to próbować, bo za pierwszym, czy drugim razem się pewnie nie uda.
Bieda jest i owszem, ale ilu z "biedaków" chce z tego wyjść. Ilu z n nich próbuje? Co do wiedzy, w Internecie jest tego dużo.
No i nie rozumiem, po co ludzie mający 1000zł biorą kredyty? To nie kwestia nachalnej propagandy ze strony banków, tylko oni MUSZĄ mieć nowy TV, ciuszki i inne pierdoły. Trzeba się pokazać - no to się pokazują przed komornikiem potem.
Inna sprawa to spadki, nagłe choroby. Tutaj jestem w stanie zrozumieć. ROzumiem też właścicieli firm, bo sam w tym działam i wiem, że z dnia na dzień można upaść. Dlatego trzeba robić i tu i tam.
Ja, gdybym zarabiał tysiaka, to by mnie coś wzięło i bym próbował. Co szkodzi spróbować?