Bardzo dziękuję za wsparcie. To co mówi psychiatra teoretycznie jest na pierwszy rzut oka ok, problem tylko w niuansach, i w tym, że w życiu, czekanie, wycofywanie się w odniesieniu do problemów, które narastają z dnia na dzień nie jest żadnym rozwiązaniem. Oszukiwanie siebie i bliskich to już początek patologii. Ja nie czepiałabym się tego człowieka, gdyby nie jego prywatne podejście do sprawy-mąż czerpiąc od niego wsparcie, miał poczucie, że jest nietykalny. Gdyby ktoś z zewnątrz powiedział mężowi parę ostrych słów, być może byłaby szansa na lepsze rozwiązanie sprawy. Tak niestety pozostaje już tylko radykalne działanie zanim dla mnie i syna nie będzie za późno.
Gdyby to wszystko działo się wolniej, stopniowo.... byłoby mi psychicznie łatwiej. A tak, w ciągu 1 roku cały szereg radykalnych posunięć prawnych.
Do tego jeszcze solidna sprawa z bankiem i dwie sprawy administracyjne, no i jeszcze sprawa odszkodowawcza z ZUS /bo im nie daruję/ i może jeszcze w sądzie pracy. Czasem już naprawdę nie wyrabiam.