A tu artykuł nt. sprzedaży wierzytelności:
Do domów miliona Polaków zapukają goście odzyskujący niespłacone kredyty
Mieliśmy dług na karcie kredytowej lub zaciągnęliśmy pożyczkę i przestaliśmy spłacać? Niebawem do naszych drzwi zapuka windykator. Pierwsza w Polsce transakcja sprzedaży długów indywidualnych klientów banku to dzieło PKO BP. Za jego przykładem idą kolejne banki. Sprzedają długi za cząstkę wartości - i mają kłopot z głowy. Odzyskaniem pieniędzy zajmują się zewnętrzne firmy.
Prawo pozwala beznadziejne wierzytelności sprzedane obcej firmie potraktować jako koszty uzyskania przychodu, przez co podatki są mniejsze. Ten sposób najczęściej stosowany jest wówczas, gdy inne działania banku nie przynoszą oczekiwanych rezultatów, a upływający czas może doprowadzić do przedawnienia wierzytelności. Mogą pójść za około 15 proc. ich wartości, bo ich odzyskanie jest trudne. Przed dwoma laty pierwszy na naszym rynku taką transakcję przeprowadził PKO BP. - Została zawarta umowa zakupu portfela około 73 tysięcy wierzytelności trudnych, o przybliżonej wartości nominalnej 660 milionów zł - mówi Marek Kłuciński, rzecznik PKO BP.
Sprawą zajmuje się Fundusz S-Collect, zarządzany przez PKO/Credit Suisse TFI SA. Certyfikaty inwestycyjne są w posiadaniu spółki z grupy Reform Capital z siedzibą w czeskiej Pradze. Ruszyła ona na rynek długów w Polsce, Czechach i Słowacji, zarządzając wierzytelnościami trudnymi o łącznej wartości nominalnej w wysokości ponad 3 mld zł. Wcześniej kupiła wierzytelności firm od Deutsche Bank PBC o przybliżonej wartości nominalnej 100 mln zł. Jednak to od PKO BP po raz pierwszy w historii naszego kraju zagraniczna firma nabyła długi polskich klientów indywidualnych.
Z kolei Bank BGŻ sfinalizował umowę z bankiem Lehman Brothers. - Dotyczy ona sprzedaży pakietu wierzytelności trudnych o wartości nominalnej ponad 700 mln zł - mówi Aleksandra Myczkowska, rzecznik prasowy Banku BGŻ.
Tym razem sprzedano długi firm. Kolejne banki przymierzają się jednak do sprzedaży wierzytelności klientów indywidualnych.
Jak działają?
Jak się szacuje, firmy windykacyjne odwiedzą ponad 1 mln osób. Banki zaczynają bowiem sprzedawać pożyczki, które od lat nie są spłacane. Teraz dłużnicy - zamiast monitów z banków czy spraw sądowych, a następnie wizyty komornika - mogą się spodziewać odwiedzin windykatora. O rychłym jego pojawieniu się zasygnalizuje najpierw list z wezwaniem do zapłaty. Potem będzie telefon. Jeśli odpowiemy, że nie mamy z czego długu spłacić - być może zacznie deptać nam po piętach detektyw odkrywający prawdę o naszym majątku.
Dziennik Zachodni
Beata Sypuła
Czyli bank znów zarabia - bo tworzy fundusz który zaczyna zarządzać trudnymi kredytami i tak w kółko.
matko jedyna - dłużnik to żyła złota. :)))