Ja uważam, że kwota w ogóle nie powinna być wpisywana. Tylko czas. Skoro bank ma prawo egzekwować tylko kwotę rzeczywistą wynikajacą z zapisu ksiąg bankowych, to powinno sie zabronić kombinowania czyli bezsensownych praktyk np. windykacyjnych.
No bo jesli ja z bankiem nie dochodzę do ładu tzn. nie jestem w stanie mu spłacać na zaproponowanych warunkach to czy oni sądzą że firma windykacyjna coś poradzi? Oczywiście oprócz windowania kosztów.
Jeśli komornik podejmuje bezsensowne działania to mozna zaskarżyć i odmówic płacenia za to - a banki to co? Dostałam pismo z jednego, który szczegółowo opisuje co zrobi w kolejności jak mu nie zapłacę i co.... na szarym końcu jest dopiero BTE.
nadzór trzeba wprowadzić nad działaniami banku mającymi na celu egzekucję długu. Bo inaczej będą banki windować koszty do upadłego. Bo tak jak już pisałam w jednym poście - czy spłacamy czy nie bank zarabia.
Uważam, że jeśli raz w życiu konsument miałby szansę ogłosić upadłość z długów do zera bez utraty majątku i spłaty wierzycieli to banki zaczęłyby przestrzegać wszystkich przepisów dotyczących sprawdzania wypłacalności klienta. Starczyłby tylko taki właśnie przepis. I owszem raz w życiu, z karencją na niezadłużanie powiedzmy 5 lat bo inaczej wszystko do spłaty. To by była jazda. Pracownicy banczków pracowaliby aż miło, a nie tak jak mi jedna panienka w banku powiedziała, że bank za nic nie odpowiada, bo to ja podpisuję wszystko i wszystko spada na dłużnika.
A poza co by było gdyby nagle wszyscy dłużnicy przestali płacić? Przecież to by była śmierć banków. Kurcze czasem mam takie utopijne wizje. 20 milionów zadłużonych Polaków z dnia na dzień przestaje regulować raty. Ciekawe czy dalej traktowaliby nas jak śmieci.