generalnie uważam, że banki powinny weryfikować zdolność kredytową bo są do tego zobowiązane. Oto przykłady ich beztroski
Przykłady potwierdzające, że rekomendacja T była potrzebna:
- W latach 2007 – 2008 13 banków oraz firmy pożyczkowe udzieliły emerytce 59 kredytów i pożyczek. W efekcie jej łączne zadłużenie wyniosło 500 tys. zł. Przed pożyczeniem pieniędzy banki sprawdzały tylko, czy poprzednie zobowiązania są terminowo obsługiwane. Nie interesowały się natomiast łączną kwotą zobowiązań.
- Również w latach 2007 – 2008 dziesięć banków i kilka firm pożyczkowych udzieliło klientowi 20 kredytów i pożyczek na taką kwotę, że suma miesięcznych rat przekraczała jego dochody o 2 tys. zł. W dodatku 11 kredytów zostało udzielonych, gdy klient już spłacał raty przekraczające jego dochody.
- Osoba zarabiająca 2,4 tys. zł miesięcznie zdołała pożyczyć z siedmiu banków 153 tys. zł. Przez kilka lat spłacała jeden kredyt, zaciągając kolejny, w dodatku kolejne umowy zawierała bez zgody współmałżonka. Obecnie czteroosobowej rodzinie po opłaceniu wszystkich rachunków zostaje na życie 500 zł miesięcznie.
Biorąc pod uwage możliwości weryfikacyjne banków - jest to działanie na własną niekorzyść i na niekorzyść depozytariuszy (o dluzniku nie wspominając) - więc jaka to instytucja zaufania publicznego.
Co do dziedziczenia jestem za jak najbardziej - skąd mam wiedzieć, że kwota kredytu posłuzyła do zwiększenia materialnego masy spadkowej (takie wywody kiedyś miał mager) a nie np. na panienki? czy bank może udowodnić, że kredyt przyczynił sie do wzbogacenia? Jeśli nie to niech spada na drzewo.
Jeszcze bardziej za jeśli chodzi o koszty windykacyjne - obecna dowolność prawna (czyli brak określonych kosztów maksymalnych działań windykacyjnych banków oraz ich zasadności) powoduje radosną działalność.
Jak już pisałam na pewno będę zaskarżać zasadność BTE co do kosztów windykacyjnych i zasadności i celowości ich prowadzenia - pewnie g ..... to da ale cóż. No chyba, że będą wyważone tzn. tylko takie, które występują w regulaminie kredytu tzn. tabeli opłat i prowizji.
Jeśli sytuacja jednoznacznie kwalifikuje klienta do BTE i negocjacje z bankiem niczego nowego nie wprowadzają to po diabła windykacja zewnętrzna? Zasadność i celowość działań komorniczych mogę skarżyć i odmówić płacenia np. mój dom będzie 10 minut od kancelarii komorniczej a komornik będzie objeżdżał pół miasta żeby do mnie dojechać i wpisać koszty paliwa. Zero tolerancji dla wyzysku.
Odsetki ustawowe byłyby dla nas korzystne (to jednak różnica 7% bo wynoszą obecnie 13%, a karne 20%) ale w takim razie jakie niskie musiałoby byc oprocentowanie kredytów? Mielibyśmy sytuację kiedy odsetki od kredytu wynosiłyby 19% , a karą za niepłacenie byłyby odsetki 13%. A myślisz, że Rada polityki Pieniężnej tak obnizyłaby oprocentowanie, że banki miałyby kredyty konsumpcyjne po 10%.
Taka sytuacja występuje np. w PKO. Kredyt odnawialny 14% natomiast ugoda z bankiem 10% oczywiście na korzyść dłużnika.
ja myślę, jak juz pisałam, wystarczy jedna utopia - aby dłuznik raz w życiu, bez względu na wysokość zadłużenia, mógł ogłosić upadłość, bez utraty majątku i bez spłaty zobowiązań. taka abolicja kredytowa. To wystarczy, żeby banki pilnowały wydolności kredytowej, klienta.
Ale tylko raz w życiu - i jeśli zadłuzy się w ciągu 5 czy 10lat od upadłości i nie będzie spłacał, kasata majątku (czasem dłuznika też trzeba przycuglować). Oczywiscie jakieś obostrzenia np. spłata przynajmniej trzech rat kredytu (żeby nie kombinowali itp) zanim sie "upadnie" . Ale nie tak, żeby dłuznik w majtkach został a długu i tak nie spłacił
To byłby młot zarówno na banki jak i na kombinatorów kredytowych i juz.