Nie kwestionuję istnienia "kary umownej" - którą w pewnym sensie są odsetki karne. bo wiadomo, że są efektem niedotrzymania warunków umowy (bez wzgledu na przyczyny tego niedotrzymania) - jednak czy przepisy nie powinny precyzować kwotę odsetek karnych.
zaraz wyjaśnię o co chodzi - powiedzmy obliczamy zdolność kredytową klienta, który ma kartę kredytową (brak stałej raty) - jedynym pewnikiem jest oddany mu kapitał, czyli mozliwość zadlużania sie do wysokości limitu. w takim wypadku traktuje sie limit kredytowy jak kredyt na 60 m-cy z oprocentowaniem kredytu restrukturyzacyjnego czyli 10%, co daje nam średni ratę miesieczną 200 (czyli klient o 200zł ma niższą zdolność kredytową, starając sie o inny kredyt) - inną wersją jest przyjęcie 4% z udzielonego limitu (czyli mamy jakieś odnośniki)
Jeśli w BTE dla celów formalnych należy przedstawić wszelkie wyliczenia to czy dla przeciwdziałania nadmiernego obciążenia dłuznika (coś o tym nadmiernym obciążaniu jest w kk - ale muszę przysiąść fałdów) z jednej strony, a dla sprawdzalności z drugiej strony - czy nie byłoby sprawiedliwie przyjąć maksymalną kwotę wymagalnych odsetek karnych jako iloczyn kapitału do spłaty, 10 lat (aby zapobiec ciagłemu narastaniu) i czterokrotności stopy lombardowej na dzień wystawienia BTE.